magda75 u nas z torbielą było tak że Hania miała ją od urodzenia

ale wyczuła ją moja mama jak już byliśmy w domu i od razu wezwaliśmy naszą rodzinną lekarkę i stwierdziła,że to prawdopodobnie trobiel i dała skierowanie do szpitala na usg.pojechaliśmy na drugi dzień i spędziłam tam 2 dni na obserwacji i puścili z usg do domu. potem skierowanie od naszej,bo diagnoza się potwierdziła,do chirurga dziecięcego do Piły i tam decyzja że czekamy bo może się samo wchłonąć (bo torbiele tak mają),ale jak zacznie rosnąć bądź zrobi się stan zapalny to od razu do szpitala. kontrola za miesiąc i był inny lekarz co nas wkurzył bo torbiel mierzył cm i w ogole jakiś niekompetentny był to się wkurzyliśmy i wyszliśmy i powiedzieliśmy ze taki lekarz nie będzie nam dziecka operował

dowiedzieliśmy się o super lekarzu onkologu w Szczecinie i tam od razu rejestracja (Hania miała 4 mies) i decyzja,że czekamy może się wchłonie,ale w razie co operacja w maju

ok,ale w marcu spowrotem bo jednak zrobił się stan zapalny i musieli ściągnąć ropę i spędziliśmy tydzień w szpitalu bo mała na antybiotyku potem była. potem w maju przyjeżdżamy na planowany zabieg a tam-torbiel się wchłonęła więc kolejna wizyta kontrolna na lipiec

no i w lipcu okazało się że ponownie się pojawiła no i decyzja o usunięciu

zabieg trwał 1,5 godziny,ale wszystko poszło dobrze i po 5 dniach wróciliśmy do domku

potem kontrola w Szczecinie jak szwy się goją i mieli ściągnąć,ale coś nie bardzo się goiły to pojechaliśmy do domu i mogliśmy szwy już zdjąć w naszej przychodni i mamy do Szczecina pojechać jedynie jakby znowu jakaś torbiel była

więc mam nadzieję,że to nie torbiel bo nie chcę już wracać do szpitala
