Nadchodzę!!!
Jeszcze w piżamie i w ogóle...zmarnowana, ale jestem
Wczoraj tragedia...upał

Przed 14pojechaliśmy z bracholem gdzieś w las nad wodę...Oni zadowoleni, bo ich mała bryka...a my? Hania od razu cyc...a potem?ryk!!! brzuszek...ale taka histeria, że nawet przy kolkach tak nie wrzreszczała...J obleciał pół lasu, żeby może usnęła, ale gdzie tam...Więc ja już panika, że chcę do domu, że mam dość...Tuliłam ją, bujałam...za Boga ojca się nie dawała uspokoić. Więc i ja zaczęłam

to się wszyscy na mnie wściekali, że panikara...że mała się zmęczy to uśnie...Ta!

to mam moje dziecko położyć i czekać aż się zmęczy? serce by mi pękło!!! do tego urwał mi się japonek!!!

więc się wkurzyłam na wszystko, zostawiłam Hanię z J i biegiem prawie przez las do auta...Po drodze ochłonęłam ciutek, ale się nie odzywałam do nikogo. Wkurzali mnie ze swoimi teoriami...a to że mam Hanię rozebrać, zdjąć czapkę...No upał owszem, ale ona spocona, wieje jak diabkli, oczy zaropiałe, to chyba jej nie wyciągnę na golasa do diabła
W domu po jedzeniu znów ryk...no i wówczas zrozumiałam, że Hani moja pizza, spageti i pół piwa wychodzi bokiem!

a raczej wyjść nie może...Więc masaż, plantex itp...spokój... Po kąpieli mleczko i lulku...pospała z 2godziny, wpakowaliśmy ją do fotelika i w drogę...Znów błądzenie po Wawce...ale udało się wyjechać.
Droga fatalna, burza, ulewa, wietrzysko...strach w oczach! Hanka spała ślicznie aż do samego domu. A na powitanie o 3nad ranem pogadała z dziadkami, cyc i spanie

Za to o 8znów ryk na brzuszek, więc masaż, plantex, cyc...Popierdziała troszkę

i lepiej! nawet główkę sama podnosiła

ech jak fajnie!!! Teraz śpi...ja oglądam fotki, czytam Was i tęsknię za
Gosią i Hubciem
I mam @!!! normalnie szok, skąd?czemu już i w ogóle
A muszę się pochwalić, że wczoraj wreszcie 1raz Hanka się głośno śmiała...Bo ten mój zięciulo to już sie rechotał jak stary

i chyba jej po ambicji pojechał, bo też jej wyszło
no dobra, zaraz wszucam foty!