Oj... padam z nóg... Gabriel jest taki wesoły i uśmiechnięty głownie na zdjęciach
znaczy, ma takie chwile w ciągu dnia kiedy jest bardzo rozmowny i się śmieje szeroko-dzisiaj nawet pierwszy raz słyszałam jak się śmieje-jeszcze dość nieśmiało, ale pewnie na dniach się rozhula, ale poza tym ostatnio jest bardzo marudny, aż mi ręce chwilami opadają i najchętniej bym usiadła i sie rozpłakała, bo często nawet noszenie na rękach nie pomaga, kwęka, stęka, płacze, jak jeść mu daje, to bierze łyka i się odwraca od piersi-czasami z płaczem, a czasami się po prostu rozgląda, po czym znowu bierze łyka i się rozgląda, przecież nie mogą tak z nim leżeć pół dnia, żeby sobie jadł po łyku, a On po takim jedzeniu jest głodny, bo ile można zjeść w taki sposób, ostatnio ciągle mamy problemy z kupką-ma odpowiednią konsystencję, ale nie pojawia się zbyt często, a gabi, żeby nie być marudą musi zrobić chociaż jedną dziennie, a pamiętam, że nie dawno robił 2-3 i wtedy było super...
dziękujemy Wam za miłe słowa o moim maluszku-jak jest wesoły to mi się chce płakać z radości, bo taki potrafi być szalenie pocieszny...
Jolu ja zauważyłam, że tatuaże bardzo wciągają, bo mamy wielu stałych klientów-w tym wiele dziewczyn, które przeważnie zaczynają od dziary na lędźwiach, później łopatka, a potem wymyślają najdziwniejsze opcje, żeby tylko coś jeszcze sobie wytatuować
a My z Kubą jesteśmy jak ten szewc co w dziurawych butach chodzi
mam 3 dziary żadna nie skończona, Kuba ma podobnie
Marta ja "męża" mam pod bokiem, a z dzidzią w trójkę mamy kilka dosłownie zdjęć-a z pierwszych 2-3 miesięcy to ja z Gabim mam może 3 zdjęcia, bo jak Kuba małego brał na ręce to leciałam po aparat, a jak ja całe dnie z dzieckiem na ramieniu to On albo w pracy, albo szybko do komputera...
W ogóle to muszę przyznać, że moja mama ma bardzo dobre podejście do dzieciaczków-już jak opiekowała się chrześnicą to zauważyłam, ale teraz zawsze potrafi uspokoić Gabriela, On uwielbia zasypiać u niej wtulony...
A koło naszego domu jest gdzieś gniazdo szerszeni-już od kilku lat tylko nie wiemy gdzie dokładnie i wcześniej nawet w nocy szerszeń potrafił wlecieć przez balkon i Kuba z nim walczył, a ja się chowałam pod kołdrą, ale wcześniej było to tylko uciążliwe, a teraz jest niebezpieczne
dzisiaj weszłam z Gabrielem na kąpanie do pokoju, zamykam balkon, a tam spod koca wylatuje taaaki wielgachny szerszeń
wyniosłam małego i wróciłam zabić bestie-a to nie tak łatwo zatłuc byle czym, bo to są strasznie silne owady-Kuba ma zrobić moskitierę i chyba Go popędze z tym... idę teraz zjeść coś...