Marta Brawa
dla Maddoxa za chodzenie.
Co do operacji to powiem z wlasnego doświadzcenia, że jakoś da się przeżyć. Przez pierwsze pare dni i tak będzie na p/bólowych więc nie bedzie mial ochoty się tak bardzo ruszać.
A potem zobaczysz,jakoś to pójdzie. Trzymam kciuki,żebyscie to wszystko szybko i bezproblemowo przetrwali.
Ja tez sobie wiele razy mówiłam, że wolałabym zeby operacja serca mnie a nie Tosie spotkała, ale dzieci mają w sobie niesamowita energie i szybko się regenerują a nam pozostaje tylkoje wspierać.
Martunia
W przyszłym tyg będę w Krakowie na 99 % więc liczę na spotkanko
Bardzo chętnie, tylko jest mały problem bo ja w sobote wyjeżdżam nad morze
z Tosią i będe dopiero 10 sierpnia, ale po tej dacie jakbyć odwiedzała męża to ja jak najbardziej.
Zabiore Cię do mojego ulubionego ogródka na pifko-jesli spożywasz, albo pycha kawe
Co do motywacji dziecka, to mnie się trafiło jakieś bardzo leniwe
Wczoraj tak wrzeszczala jak jej kładłam w odległości telefon( bo tylko to ją motywuje
) i jak to nagrałam, żeby M zobaczył to stwierdził,że dziecko katuje. A ona ani jednej łezki nie miała tylko się złosciła. A dziś już pełza po całym mieszkaniu, jeszcze raczkowanie to niestety nie jest, ale już przynajmniej ruch do przodu, a nie turlanie