Witaj!
duzo mam Ci do napisania, ze nie wiem od czego mam zaczac
ale najlepiej od poczatku
w srode bylam u lekarza bo bardzo zle sie czulam od tygodnia i mialam bardzo silne bole plecow lacznie z cala prawa strona ciala, przypisal mi doliphran i skierowal na badania, w piatek odebralam wyniki: nic specjalnego tylko tarczyce musze obserwowac az tu nagle potworny bol glowy i temperatura 39.5°
, zadzwonilam do lekarza i kazal mi brac ibuprophen, a ze maly nie moze brac tego typu lekarstw ze wzgledu na swoja jedna nerke, kazal mi dac mu mleko modyfikowane, wynajac w aptece odciagacz i wylewac
Pisze to dlatego bo ma to zwizek z pozniejsza operacja Evana.
Wczoraj jak wiesz pojechalismy do szpitala, ostatnie karmienie o 4h rano, operacja miala sie odbyc o 8h. Co sie okazalo na miejscu, gdyby ostatnie karmienie bylo piersia to ok, a ze byla bytelka to nie moglismy isc o 8h, kazali nam czekac i wzieli inne dziecko, a maly coraz bardziej glodny, a to dopiero byl poczatek koszmaru. W skrocie to poprostu jeden wielki placz z prosba w oczach o pomoc, z przerwami na sen ze zmeczenia i to tylko dzieki temu, ze maly mial smoczek. O 11h30 przyszla po nas pielegniarka, ulga...ale jak sie okazalo tylko chwilowa. Zostawila nas samych na korytarzu w piwnicy i powiedziala, ze zaraz ktos po nas przyjdzie, owszem przyszedl i powiedzial, ze operacja sie troche przedluzy. Po polgodzinnym juz spacerze w piwnicznym korytarzu z krzyczacym z glodu dzieckiem na rekach przyszla pielegnarka i powiedziala ze jeszcze troche to potrwa. W tym momencie nie wytrzymalam i juz z placzac z Evanem mowie dlaczego nikt mnie nie uprzedzil, przeciez ne wzielam smoczka, bo nie pozwolili, a poza tym po co kazali mi zejsc przeciez moglam rownie dobrze czekac na gorze tam przynajmniej bylo gdzie usiasc, stwierdzila, ze teraz to juz sie nie oplaca ale poprosila zeby ktos przyniosl mi z gory smoczek. Maly ze smoczkiem od razu usnal ale ja nie miala nawet gdzie usiasc a nogi to juz w d.... mialam od tego chodzenia. Wyobraz sobie ze wzieli go dopiero o 13h40
Pozniej sie dowiedzialam ze malego uspali dopiero o 14h20 wiec do tego czasu biedny musial cierpiec (smoczka nie wzieli) w sumie 10 i pol godz bez jedzenia
Po operacji wszystko poszlo szybko, Evan w sumie caly czas spi, chyba odsypia, karmie go strzykawka bo lekarstwa mam jeszcze na dwa dni a pozniej cycek, ogolnie jest ça va. Buzke ma sliczna nawet nie bardzo spuchnieta, ogolnie jest cudowny
. Tylko zatkany nosek i usztywnione raczki mu przeszkadzaja i bardzo sie denerwuje z tego powodu
Ale fajnie sie tak uzewnetrznic, od razu mi lepiej.
Rdv z chirurgiem w poniedzialek.
Aha, musze zmienic zdjecie, bo ten tutaj do mojego Evana jest tylko podobny
Maz sie smieje, ze musi zrobic testy dna bo mu dziecko w szpitalu zamienili (po tym wszystkim nagle bardzo sie zmienil
)