: 31 sie 2011, 13:29
Hello laseczki:)
Mnie przeziebienie rozłozyło od tygodnia miałam jakies bóle głowy i gardła ale dzisiaj juz i katar i taka ogólnie zamroczona jestem:(((
porazka, bo szwagierka z Marysia wychodza dzis ze szpitala i chcialam je powitac...no nic, wziełam paracetamol i rutinoscorbin i jakos spróbuje walczyc z cholerstwem
Duzi piszecie, jua nie wiem co odpisywac...
Ja tak jak margolcia, mam wszystkie ciuszki po Filipku wiec gdyby sie okazało, ze to chłopczyk jednak to nie bedzie problemu...z reszta doszłam do wniosku, ze nie bede kupowała bodziaków ani spioszków na poczatku, czesc tych pofilipkowych jest własnie uniwersalna wiec bedzie ok...z reszta korona królewnie z głowy nie spadnie jak przespi sie w niebieskim pajacyku
i tak samo mysle robic z innymi rzeczami...mam spiworki, kołderki, przescieradelka, ochraniacze, moze dokupie jeden komplet ale to zobaczymy jak zasoby pozwolą...a jak nie to nie...
Mala i tak na razie bedzie spała z nami, moze jak bedzie miala z 8 miesiecy to pójdzie do pokoju filipka...Mam jeszcze trzecia sypialnie ale wykorzystuje ja jako pokój do nauki, tam mam komputer, ksiazki i wszystko inne...a za rok pisze prace magisterska wiec tak szybko tego pokoiku nie oddam:(((
najbardziej przeraza mnie jednak problem dojazdu do szpitala..u mnie nie jas tak jak w Polsce ze kazdy szpital przyjmie do porodu...śa specjalne szpitalne macierzyńskie, one prowadza ciaze od poczatku do konca i tam sie rodzi...i najblizszy mi jest 90 km ode mnie...wiec jak będa korki, to licze sie z tym, ze urodzic bede mogła na poboczu były juz takie wypadki....połozna kazała mi dzwonic po karetke gdyby sie szybko rozkrecało, zeby na sygnale mnie dowieźli...no i mam nadzieje, ze zadnych komplikacji nie bedzie, szybko urodze i szybko opuszcze szpital bo nie mam nikogo do opieki nad filipkiem...Mąz pewnie bedzie krazył miedzy szpiatalem a domem, to bedzie styczen wiec nie wiadomo jak z pogodą
no nic, lece...
obiecałam bułeczki drożdżowe zrobic i musze sie zmusic do tego:)))
Mnie przeziebienie rozłozyło od tygodnia miałam jakies bóle głowy i gardła ale dzisiaj juz i katar i taka ogólnie zamroczona jestem:(((
porazka, bo szwagierka z Marysia wychodza dzis ze szpitala i chcialam je powitac...no nic, wziełam paracetamol i rutinoscorbin i jakos spróbuje walczyc z cholerstwem
Duzi piszecie, jua nie wiem co odpisywac...
Ja tak jak margolcia, mam wszystkie ciuszki po Filipku wiec gdyby sie okazało, ze to chłopczyk jednak to nie bedzie problemu...z reszta doszłam do wniosku, ze nie bede kupowała bodziaków ani spioszków na poczatku, czesc tych pofilipkowych jest własnie uniwersalna wiec bedzie ok...z reszta korona królewnie z głowy nie spadnie jak przespi sie w niebieskim pajacyku
i tak samo mysle robic z innymi rzeczami...mam spiworki, kołderki, przescieradelka, ochraniacze, moze dokupie jeden komplet ale to zobaczymy jak zasoby pozwolą...a jak nie to nie...
Mala i tak na razie bedzie spała z nami, moze jak bedzie miala z 8 miesiecy to pójdzie do pokoju filipka...Mam jeszcze trzecia sypialnie ale wykorzystuje ja jako pokój do nauki, tam mam komputer, ksiazki i wszystko inne...a za rok pisze prace magisterska wiec tak szybko tego pokoiku nie oddam:(((
najbardziej przeraza mnie jednak problem dojazdu do szpitala..u mnie nie jas tak jak w Polsce ze kazdy szpital przyjmie do porodu...śa specjalne szpitalne macierzyńskie, one prowadza ciaze od poczatku do konca i tam sie rodzi...i najblizszy mi jest 90 km ode mnie...wiec jak będa korki, to licze sie z tym, ze urodzic bede mogła na poboczu były juz takie wypadki....połozna kazała mi dzwonic po karetke gdyby sie szybko rozkrecało, zeby na sygnale mnie dowieźli...no i mam nadzieje, ze zadnych komplikacji nie bedzie, szybko urodze i szybko opuszcze szpital bo nie mam nikogo do opieki nad filipkiem...Mąz pewnie bedzie krazył miedzy szpiatalem a domem, to bedzie styczen wiec nie wiadomo jak z pogodą
no nic, lece...
obiecałam bułeczki drożdżowe zrobic i musze sie zmusic do tego:)))