Ja w końcu kupiłam wykładzinę... wygoniłam Kubę na dach, żeby troszkę dysperbitem polał, bo nie wyrobiliśmy się z remontem dachu i musi wytrzymać do wiosny, a jutro pobudka o 7 i bierzemy się do roboty-książki już popakowałam do kartonów, ale jeszcze kupa klamotów jest do pozbierania w pokoju... i gruntujemy, gipsujemy, malujemy
Renia dzieciaczek pobudza uśmiech na twarzy
co do szpitala, to ja będę skupować już wszystkie gadżety i jak skompletuje to będę wiedziała co biorę

w zasadzie to co wy, bez żadnych udziwnień... nad laktatorem się ciągle zastanawiam...
