kratka, z Julcia uzywalismy wozka z gondolka takiego tredycyjnego, i ten uzywala do spania na dworzu az do czasu jak przestala spac w ciagu dnia, miala okolo 2 - 2,5 latek. A spacerowke kupilismy tylko dlatego ze w wakacje 2009 mielismy jechac do Paryza na 2 tygodnie ale tak nam sie sprawdzila ze zabieralismy ja na wszystkie wycieczki do okolo 3 latek, a teraz uzywa jej Lilcia. Do chodzenia na dworku na spacerek wogole jej nie zabieralam tylko na pieszo, to samo do sklepu.
z innej beczki czuje sie marnie, juz sie w sumie czulam lepiej na poczatku stycznia, ale powoli z kazdym dniem uczucie pustki wracalo, znow sie wszystko szare, bezsensu zaczelo robic

a ja watla za kanape sie zaczelam zabierac

taki dlugi proces u psychologa i na nic, ale pani psycholog mowi ze to stress ze duzo sie ostatnio dzieje, no i ze ja przez 23 lata uczylam sie byc mna wiec zeby nabrac sil trzeba bedzie czasu. Ja widze teraz ze to dlugi proces, ale myslalam ze juz pokonalam depresje, najbardziej nielubie jak mnie lek napawa. Teraz przepisali mi jakies prochy ktore niby moge brac karmiac, biore je 3 dzien ale Lilcia np dzis w nocy budzila sie co godzinke -pol jakby miala koszmary. Taka niespokojna byla.

Niewiem czy to przez te prochy, mialam je brac wieczorem i niekarmic w nocy ale moge tez rano, wiec biore rano i nie karmie caly dzien dopiero na wieczor. Prochy tak wszystko *wyluzuwuja*, jakby przygluszaja wiec nie chcialabym z nich rezygnowac

bede musiala pogadac z moim lekarzem przy nastepnej kontroli. Pisze tu bo w sumie wstydze sie gadac z kimkolwiek o tym, A. rodzina wciaz nie wie o mojej depresji. Nie ma do kogo geby otworzyc...