



No to kratka, w większości się zgadzamy przecież, bo ja nie jestem jakaś bardzo pro-eko, ale wolę mieć świadomość co jemy :D I tylko tego się uczepiłam głównie.
Ja się też odniosłam do tego, że porównałaś wsad "owocowy" jogurtu/kaszki do "prawdziwego" owocu (że ten drugi taki "zakonserwowany"), ale jaki by nie był ten owoc, to zawsze owoc, a nie pół setnej procenta objętości sproszkowanego czegoś, albo aromat+barwnik koszenila.
Albo barwnik czerwony pozyskiwany z czerwonego buraka. Niby nic złego, ale mnie osobiście wkurza, że kupuję "jogurt truskawkowy" a jem "buraczany"

To samo we wspomnianym actimelu. Drogie toto no i stwierdzono w USA, że "nie działa" ;) i firma danon się do tego przyznała :) merketing, merketing, merketing ;)
Płaci się za ten marketing głównie.
Dobrze, że synek chętnie je. Mój starszy jak zje na drugie śniadanie danio, popije sokiem, to mam jak w banku, że obiadu nie zje. Nie ma nadwagi, oj nie. Chude toto ;) a "zapychające" przekąski go trzymają długo strasznie, a uwielbia to co słodkie.

Pozdrawiam was imieninowo ;)
