: 27 lip 2012, 13:33
siemanko wszystkim
dotarliśmy po tygodniu nieobecności, w sam raz na Filipowe pół roku również nie wiem, kiedy to zleciało oczywiście najlepszego dla Lili i bliźniaczki-Martynki filmik rewelacja Mad
wróciliśmy do domu wczoraj przed północą. Filip marudził w drodze, ale tu mu się akurat nie dziwię, bo też bym nie wytrzymała tyle godzin unieruchomiona w foteliku. jechaliśmy dość powoli, z częstymi przystankami, żeby go przewietrzyć, na szczęście przed 20 jak usnął to obudził się dopiero o 6 rano w swoim łóżeczku. echh, widziałybyście tą radość, jak go mąż wyciągał z łóżeczka - myśleliśmy, że Filip odleci, tak przebierał wszystkimi kończynami, do tego taaaki banan na buźce, tak jak by się cieszył, że jest w domu
tydzień minął nam fajnie, były przede wszystkim dłuuugie spacery i rejsy statkiem po jeziorach. co prawda mieliśmy małe problemy z kupami i zaczerwienioną pupą (krem nie dawał rady, dopiero mąka ziemniaczana zdziałała cuda ), oczywiście jak przyszło nam jechać do domu, to wszystko się unormowało ale ogólnie było fajnie, jak spojrzę na mapę, gdzie byliśmy, to mnie to przeraża może potem wrzucę parę fotek mojego małego żeglarza
dotarliśmy po tygodniu nieobecności, w sam raz na Filipowe pół roku również nie wiem, kiedy to zleciało oczywiście najlepszego dla Lili i bliźniaczki-Martynki filmik rewelacja Mad
wróciliśmy do domu wczoraj przed północą. Filip marudził w drodze, ale tu mu się akurat nie dziwię, bo też bym nie wytrzymała tyle godzin unieruchomiona w foteliku. jechaliśmy dość powoli, z częstymi przystankami, żeby go przewietrzyć, na szczęście przed 20 jak usnął to obudził się dopiero o 6 rano w swoim łóżeczku. echh, widziałybyście tą radość, jak go mąż wyciągał z łóżeczka - myśleliśmy, że Filip odleci, tak przebierał wszystkimi kończynami, do tego taaaki banan na buźce, tak jak by się cieszył, że jest w domu
tydzień minął nam fajnie, były przede wszystkim dłuuugie spacery i rejsy statkiem po jeziorach. co prawda mieliśmy małe problemy z kupami i zaczerwienioną pupą (krem nie dawał rady, dopiero mąka ziemniaczana zdziałała cuda ), oczywiście jak przyszło nam jechać do domu, to wszystko się unormowało ale ogólnie było fajnie, jak spojrzę na mapę, gdzie byliśmy, to mnie to przeraża może potem wrzucę parę fotek mojego małego żeglarza