: 02 wrz 2007, 20:34
HEj!
jestem...i nic mi nie weselej...a wręcz odwrotnie...Porażka, porażka, porażka...
Doris trzymam kciuki za szkołę!!! A...dziś sobie myślałam o Kini...czy nadal ma kolki?
U nas...źle...albo gorzej. Wczoraj teście jeszcze w miarę...A dziś...? J już o 8rano się zmył na turniej tenisa...a oni mieli po śniadaniu pojechać. Więc ja od 8 latam, śniadanko i te sprawy...oczywiście J się nie przejął, że zostawia mnie samą z Hanią pod ocenę teściowej! i tym, że w lodówce prawie pusto! I już po kawie szczęśliwa byłam, że pojadą, a oni?
siedzieli nonono do 17!!!
Jaśnie pan wrócił o 15!
Do tego od rana...Hania jakaś spięta...ryczy...i w ogóle.ulało jej się solidnie...ech, jakaś biedna marudna...I oczka takie chore, kaszel...jak J wrócił to umówiłam się do lekarza i pojechaliśmy...Lekarka stwierdziła, że mała ma kolkę
no i początek infekcji...nosek troszkę zatkany i ten kaszel...
dostaliśmy oscillococinum (czy jak to tam...) i do noska woda morska, jak bęzdie miała katar to nasivin...poza tym lekarka super, osłuchała ją porządnie, zajrzała w gardło i uszy...i dziąsła obejrzała i
bo stwierdziła, że idą jej zęby na dole 1 i2 z prawej strony!!! a mi się generalnie zdaje, że u góry też, ale niby nie... No i się nie dziwię, ze moje dziecko płacze... A!jeszcze pomogła jej zrobić kupę...młoda dostała rurkę w zadek
popierdziala i zrobiła kupala...heheh...i za tę przyjemność zapłaciliśmy 30zł!
No i po wizycie teściów jestem zdołowana i wkurwiona tak, że mogłabym zejść na zawał! Boże, za jakie grzechy musiałam z nimi siedzieć i tego słuchać???
Tak gadali...potem z moimi rodzicami jeszcze, że poczułam się jak kmiot...biedna...bezradna...i w ogóle...Nie wiem...Może moja matka ma rację...ze problemy w małżeństwie się zaczynają od kasy...a raczej jej braku. Może tak. Ale ja nie wiem...Mam cieżki okres chyba...i się zastanawiam, po co ja jestem z J? e...
I nie wiem, co zrobić z życiem...Musimy przemyśleć...czy brać kredyt i próbować z otwarciem czegoś, czy uciekać do miasta... (Gosia może do Wawki???), czy wypieprzać z tego kraju...do Glizduni
Ale nie smęcę...bo Wam pospuję humory na wieczór...
Widzicie więc, że u mnie generalnei kupa! i do tego mnie pobolewa gardło i ciągle coś tam mam na migdałach! wreszcie czas na porządnego laryngologa, bo zdechnę...
jestem...i nic mi nie weselej...a wręcz odwrotnie...Porażka, porażka, porażka...
Doris trzymam kciuki za szkołę!!! A...dziś sobie myślałam o Kini...czy nadal ma kolki?
U nas...źle...albo gorzej. Wczoraj teście jeszcze w miarę...A dziś...? J już o 8rano się zmył na turniej tenisa...a oni mieli po śniadaniu pojechać. Więc ja od 8 latam, śniadanko i te sprawy...oczywiście J się nie przejął, że zostawia mnie samą z Hanią pod ocenę teściowej! i tym, że w lodówce prawie pusto! I już po kawie szczęśliwa byłam, że pojadą, a oni?


Jaśnie pan wrócił o 15!



Do tego od rana...Hania jakaś spięta...ryczy...i w ogóle.ulało jej się solidnie...ech, jakaś biedna marudna...I oczka takie chore, kaszel...jak J wrócił to umówiłam się do lekarza i pojechaliśmy...Lekarka stwierdziła, że mała ma kolkę




No i po wizycie teściów jestem zdołowana i wkurwiona tak, że mogłabym zejść na zawał! Boże, za jakie grzechy musiałam z nimi siedzieć i tego słuchać???

I nie wiem, co zrobić z życiem...Musimy przemyśleć...czy brać kredyt i próbować z otwarciem czegoś, czy uciekać do miasta... (Gosia może do Wawki???), czy wypieprzać z tego kraju...do Glizduni



Ale nie smęcę...bo Wam pospuję humory na wieczór...
Widzicie więc, że u mnie generalnei kupa! i do tego mnie pobolewa gardło i ciągle coś tam mam na migdałach! wreszcie czas na porządnego laryngologa, bo zdechnę...