: 21 maja 2010, 09:47
To oddychanie wcale trudne nie jest. Dobrze, że pomaga, to wszystkiego da się naumieć. ;)
A parcia uczyć się nie trzeba. O ile nie zakłócą lekami (takim dolargankiem właśnie), to organizm sam wypiera dziecko z taką siłą, że mnie przeraziło jak zaczęły się parte, a położnej nie było obok
A jak jest dogodna pozycja (NIE horyzontalna) to wystarczy sobie tylko lekko stękać.
Co do samopoczucia po porodzie, czy to sn, czy cc, to strasznie różne rzeczy słyszę. Np. niektóre po cc udowadniają wyższość cc tym, że wcale nie czuły się źle, rana nic nie bolała, noo tylko przy wstawaniu i takie tam. Za to nie wyobrażają sobie szycia na kroczu (no co jak co, ale w tym miejscu chciałabym też uniknąć).
Kobity po sn udowadniały, że te kilka szwów między nogami to nic. Po kilku dniach mija i jest "gitara". Nie cierpię takiego licytowania. IMO droga wyjścia na świat jest ważna, ale znacznie ważniejsze jest to co nastąpi na końcu :D i to jakimi rodzicami będziemy potem :D ot co. A co boli bardziej?? Przecież to bardzo indywidualne.
A co do biegania po korytarzu po sn, to mimo, że narzekać nie mogę (szybko doszłam do siebie, nie bolało mnie tak jak inne dziewczyny) to bieganie w życiu nie wchodziło w grę
ruch powolny-posuwisty ;) a kupka- modliłam się żeby mi szwy nie strzeliły na tym szpitalnym sedesiku
Nicola, ja też się BOJĘ
Jak byłam wczoraj u ginekologa i wylądowałam na fotelu z rozstawionymi nogami to wstąpił na mnie blady strach... że już niedługo wszystko się wydarzy, że prawdopodobnie w tejże pozycji będzie mi dane stękać na fotelu porodowym... do tego pomyślałam sobie, że jakby mi przebił niechcący pęcherz
(ja wiem, nielogiczne, bo szyjka trzyma, czop pewnie siedzi, chronią pęcherz itd)... No miałam stracha... i hmmm... nie chcę rodzić jeszcze, boję się....
I dodam, że za pierwszym razem się tak nie bałam... za drugim czekałam z utęsknieniem na poród....
Ale chyba po prostu ciąża nie dała mi jeszcze w kość (tia..).
Bo mam taką teorię, że 9 miesiąc dlatego jest taki ciężki, żeby kobieta przestała myśleć intensywnie o strachu, a zaczęła kląć "niech się już poród zacznie, mam dość tej ciąży, doooość!!!!"
A parcia uczyć się nie trzeba. O ile nie zakłócą lekami (takim dolargankiem właśnie), to organizm sam wypiera dziecko z taką siłą, że mnie przeraziło jak zaczęły się parte, a położnej nie było obok

Co do samopoczucia po porodzie, czy to sn, czy cc, to strasznie różne rzeczy słyszę. Np. niektóre po cc udowadniają wyższość cc tym, że wcale nie czuły się źle, rana nic nie bolała, noo tylko przy wstawaniu i takie tam. Za to nie wyobrażają sobie szycia na kroczu (no co jak co, ale w tym miejscu chciałabym też uniknąć).
Kobity po sn udowadniały, że te kilka szwów między nogami to nic. Po kilku dniach mija i jest "gitara". Nie cierpię takiego licytowania. IMO droga wyjścia na świat jest ważna, ale znacznie ważniejsze jest to co nastąpi na końcu :D i to jakimi rodzicami będziemy potem :D ot co. A co boli bardziej?? Przecież to bardzo indywidualne.
A co do biegania po korytarzu po sn, to mimo, że narzekać nie mogę (szybko doszłam do siebie, nie bolało mnie tak jak inne dziewczyny) to bieganie w życiu nie wchodziło w grę


Nicola, ja też się BOJĘ


I dodam, że za pierwszym razem się tak nie bałam... za drugim czekałam z utęsknieniem na poród....
Ale chyba po prostu ciąża nie dała mi jeszcze w kość (tia..).
Bo mam taką teorię, że 9 miesiąc dlatego jest taki ciężki, żeby kobieta przestała myśleć intensywnie o strachu, a zaczęła kląć "niech się już poród zacznie, mam dość tej ciąży, doooość!!!!"
