: 20 paź 2008, 09:14
Magda, melduj co i jak z Tobą! Musi być dobrze, ale na zimne czasem dobrze podmuchać...
A mnie wczoraj malutki uświadomił, że nie toleruje orzechów włoskich... Wszyscy w domu jedli i nikomu nic nie było, tylko ja struta jak mało kiedy... Górą, dołem wszystkie oddałam... Jakby mogło, to nawet uszami by leciało... Żołądek mam pod gardłem... Boli mnie jeszcze, ale to z wysiłku... Gardło przez te sceny łazienkowe nic nie chce przełknąć... A głodna jestem jak diabli... Jogurt może uda mi się przełknąć, choć to ryzyko... Problemy żołądkowe i mleko...? Nieciekawe połączenie... Ale coś wciągnąć muszę...
Osita, mówisz, że Juniorek już w pionie...? Rewelacyjnie... A mnie to moje szczęście malutkie szopkę po sensacjach żołądkowo-jelitowych odstawiło i ułożył się jak pokraka jakiś... Łepek ma wysoko, pod prawą piersią, a kończynki dolne figlują w okolicach spojenia... Mam nadzieję, że mu w tej pozycji będzie nad wyraz niewygodnie i że się obróci jak trzeba... Ma jeszcze trochę czasu, ale co zamieszania narobił, to narobił...
[ Dodano: 2008-10-20, 09:20 ]
Kasiu, mój też w swoim szpitalu właśnie przyjmuje... Jest tam ordynatorem... O przyjęcie więc się absolutnie nie martwię... Daleko od domu, ale ze świętym spokojem... Współczuję dziewczynom, które będą zdane na łaskę i niełaskę... U nas nawet w gazetach trąbili, że w jednym szpitalu nie przyjmują, bo jest za dużo rodzących... Oki, z jednej strony rozumiem... Przepełnienie, nie ma gdzie mamusi położyć, ale z drugiej strony, jak poród się zaczyna, zostać odesłaną z kwitkiem i won do auta, tudzież innego środka lokomocji i szukać innego szpitala...? Paranoja... Spychologia powszechna w naszym państwie...
A mnie wczoraj malutki uświadomił, że nie toleruje orzechów włoskich... Wszyscy w domu jedli i nikomu nic nie było, tylko ja struta jak mało kiedy... Górą, dołem wszystkie oddałam... Jakby mogło, to nawet uszami by leciało... Żołądek mam pod gardłem... Boli mnie jeszcze, ale to z wysiłku... Gardło przez te sceny łazienkowe nic nie chce przełknąć... A głodna jestem jak diabli... Jogurt może uda mi się przełknąć, choć to ryzyko... Problemy żołądkowe i mleko...? Nieciekawe połączenie... Ale coś wciągnąć muszę...
Osita, mówisz, że Juniorek już w pionie...? Rewelacyjnie... A mnie to moje szczęście malutkie szopkę po sensacjach żołądkowo-jelitowych odstawiło i ułożył się jak pokraka jakiś... Łepek ma wysoko, pod prawą piersią, a kończynki dolne figlują w okolicach spojenia... Mam nadzieję, że mu w tej pozycji będzie nad wyraz niewygodnie i że się obróci jak trzeba... Ma jeszcze trochę czasu, ale co zamieszania narobił, to narobił...
[ Dodano: 2008-10-20, 09:20 ]
Kasiu, mój też w swoim szpitalu właśnie przyjmuje... Jest tam ordynatorem... O przyjęcie więc się absolutnie nie martwię... Daleko od domu, ale ze świętym spokojem... Współczuję dziewczynom, które będą zdane na łaskę i niełaskę... U nas nawet w gazetach trąbili, że w jednym szpitalu nie przyjmują, bo jest za dużo rodzących... Oki, z jednej strony rozumiem... Przepełnienie, nie ma gdzie mamusi położyć, ale z drugiej strony, jak poród się zaczyna, zostać odesłaną z kwitkiem i won do auta, tudzież innego środka lokomocji i szukać innego szpitala...? Paranoja... Spychologia powszechna w naszym państwie...