Awatar użytkownika
zborra
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9819
Rejestracja: 19 kwie 2007, 21:41

07 wrz 2008, 21:29

Ewcik no piękne słowa dostałaś od rodziców! Moi też raczej mnie nie zmuszali...i teraz też...a ja...cóż, kiedyś byłam w tym lepsza...a przyszedł mi czas zwątpienia...we wszystko...ale może się wezmę w garść...
Pobiegać...no idź, bo jak się raz nei pójdzie, to potem będzie ciężko z mobilizacją..a Ty się nie boisz sama o tej porze biegać???nie lepiej w dzień?
No i bez tv ja umiem żyć...a bez kompa? też by się dało...ale niekoniecznie...

Awatar użytkownika
kamizela
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 7568
Rejestracja: 24 lip 2007, 17:20

07 wrz 2008, 21:29

Jezuuuuuuuuuuuu moje dziecko to cyborg - nie spało w dzień a mimo to padł dopiero pół godziny temu.

Jutro ostatni zastrzyk, kaszle już naprawdę mało więc mam nadzieję, że we wtorek na kontroli będzie ok :ico_sorki: Jutro jedziemy na 11 do oklulisty :ico_sorki:

Moje cyce ... hehe spowrotem są miękkie i o jakieś 2, 3 rozmiary mniejsze :ico_olaboga: :ico_oczko: Nie odciągam mleka chyba od wczoraj :ico_noniewiem: Także tabletki działają :ico_sorki:

Najgorzej jest z nockami bo Wiktor budzi się z płaczem kilka razy, ale o dziwo nie łapie za cyca, nie wiem, może przeżywa tak te zastzyki czy w ten sposób brak cyca :ico_noniewiem: Pewnie potrzebuje czasu na przywyknięcie. staram się go bardzo często przytulać, żeby nie czuł się odrzucony.

Przepraszam, że wam nie odpiszę ale naprawdę czuję się wykończona. Oby ten tydzień przyniósł nam lepszee noce :ico_sorki: :ico_sorki:

Awatar użytkownika
jagodka24
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 8382
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:05

07 wrz 2008, 21:31

a ja wlasnie dzisiaj wyjatkowo bylam w kosciele :) co prawda nie na całej mszy ale byłam
ja teraz mam daleko do kosciola i poprostu z czystego lenistwa nie jeżdze

jak bylam mała to co niedziele z mamą chodzilam ale nudzilam sie jak mops

teraz są msze dla dzieci i to jest coś ale kiedyś?

Awatar użytkownika
zborra
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9819
Rejestracja: 19 kwie 2007, 21:41

07 wrz 2008, 21:42

Kamizelko to super!!! oby tak dalej!!! a może Wiktorkowi jeszcze jakieś zęby się pchają przy okazji? wiesz...może go coś tam jeszcze boli, gardełko...no i za dużo na takiego małego człowieczka...choroba, zastrzyki i jeszcze bez cyca...zuch chłopach że tak to znosi!!!
Jagódka...no wiesz...msze dla dzieci niby, ale zależy jaki ksiądz. W mojej starej parafii to było nie do pomyślenia, żeby dziecko głośno mówiło, albo chodziło po kościele. A w tej teraz ksiadz się śmieje jak maluszki na ołtarz wchodzą...sam je woła, daje rękę...itp...między innymi ten domek plastikowy to z jego inicjatywy...on sam namawia, żeby dzieci się w nim bawiły na mszy...i to mi się podoba bardzo!!!

Awatar użytkownika
jagodka24
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 8382
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:05

07 wrz 2008, 21:45

zborra, no tu wlasnie zamiast kazania jest rozmowa z dziecmi z mikrofonem
i fajnie jest

Awatar użytkownika
kamizela
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 7568
Rejestracja: 24 lip 2007, 17:20

07 wrz 2008, 21:49

zborra wim, że dużo na niego spadło ale szczęście w nieszczęściu, że akurat zabrałam mu cyca dzień przed tym, jak dostał te zastrzyki :ico_olaboga: Ale nie mogłam się już cofnąć :ico_nienie: Trudno, przetrwamy , musimy. Jest ok, sama się dziwię, że tak łatwo poszło. Oby jeszcze unormować to zasypianie i nocki ale pozostaje mi cierpliwie czekać bo w tej kwestii już nic na siłę.

Awatar użytkownika
zborra
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9819
Rejestracja: 19 kwie 2007, 21:41

07 wrz 2008, 22:01

Jagódka no tak powinno być...teraz oni się muszą starać, żeby te dzieci zachęcić...
Kamizela...jak Ty nie dasz rady to już nikt!!! będzie dobrez, jak mały wyzdrowieje to się wszystko unormuje....może powinien wieczorem coś pożywnego zjeść, dopić mlekiem...jakaś książeczka na dobranoc...albo bajka...? ciężko coś radzić, jak się nie jest w takiej sytuacji...bo człowiek wiele rzeczy radzi ...ale jak sam ma zmienić swoje dziecko to się okazuje, że te rady o kant nonono można rozbić, bo się nie da...dlatego ja staram się panować nad sobą...bo mnie też Hania czasem przerasta i nic się nie udaje zmienić...

ok...ja uciekam...mam J pomasować niby, bo go bolą plecy...ok...ale nie wiem jak będzie...bo się obraził, jak zapytałam czy umył naczynia...a co? jak ja jestem w domu to już wszystko ja muszę robić? no i znów źle..bo się czepiam..że on nic nie robi...Ja już nie wiem, czy ja jestem nienormalna?czy na prawdę on tak wiele robi a ja się czepiam? czy to on ze mnie kpi i robi debila? nie wiem...nie mam pojęcia...no dobra, wynosi śmieci, skosił trawę, pracuje, i od tygodnia więcej się zajmuje Hanią, choć dziś prawie wcale..zrobił zakupy...ale ciężko żebym ja kupowała jak siedzę w domu i do sklepu nie dojadę...a ja? zmywam...zajmuję się młodą większość dnia, co raczej jest absorbujące, jak trzeba dbać o wszystko, wymyślać co i kiedy ma zjeść i jeszcze nakarmić...piorę, prasuję...układam...i jeszcze staram się z nią bawić a nie włączać jej tv...w tym tygodniu chyba 3razy odkurzałam cały dom...pozmywałam podłogi, starłam kurze...on sprzątnął łazienkę, a ja kuchnię łącznie z szafkami...to co?czepiam się?
ło matko...ale ze mnie zołza..
ale uważam, że skoro oboje zarabiamy to oboje powinniśmy tak samo zajmować się domem i dzieckiem...jeśli bym cały czas siedziała w domu a on by pracował do wieczora i przynosił mi tysiące złotych, to może bym nie marudziła...ale on jeździ do rpacy na 10-11 i wraca o 15-16...więc się nei przepracowuje fizycznie...w piatek w czasie pracy był na tenisie! to co, nie jestem zołza? :-D

doris
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9483
Rejestracja: 12 mar 2007, 12:28

07 wrz 2008, 22:05

Kobietki, moje kochane, ale miałam zapierdziel w ten weekend… zamiast się wybawić to się bardziej zmęczyłam…

Ale od początku

W piątek pojechałam z siostrą odebrać suknie, po wielu już przebojach z paniami które obsługiwały okazało się, że jest brudna suknia od czerwonego wina… i ze jest podeptana…
Moja siostra chciała gadać z wlascicielem, ale inteligentna pani powiedziala ze szef jest niedostępny – głupia baba mogła chociaż udać, że wykreca do niego numer… a nie od razu z takim tekstem… ok. jakos to przebolałyśmy, przychodzi czas do placenia, moja sis chciała zapłacić kartą i co pani zrobiła??? Poszla na zaplecze po terminal kart i zaczela go podłączać – żenada!!! Czytnik nie działał i musiałyśmy jechac do bankomatu po kase, oczywiscie zadnego rabatu nie dostałyśmy… ale moja siostra dalej chce gadać z szefem bo jak tak można traktować klientów??? Płacisz 1400zł za wypożyczenie sukni i jeszcze głupia pinda nie umie cie po fachowemu obsłużyc…

W sobote od rana zamieszanie… ja najpierw mialam makijaz potem fryca i w domu latałam to pomoc Iwonie to kinge ubrac to, to, to tamto… acha, ale chociaż w piątek wieczorem puścili ciepłą wode – uff
Rano się wykąpałam ale po tej lataninie, niestety w ogole nie czułam się swieza…
Pojechaliśmy do tego kościoła, tam polowa mszy to była latanina za Kinga która nie chciala siedziec w wózku…
Druga polowa mszy to była latanina przed kosciolem i czekanie na moją kumpele która miala grac na skrzypcach przy skladaniu życzeń – pomylila kościoły i musiałam i przez telefon prowadzic… dobrze ze była samochodem… zdarzyla na styk.
Po kosciele, zyczenia itp. I pakowanie prezentow do naszego samochodu. Pojechaliśmy do nas do domu zawiesc prezenty i do knajpy…
Przyjeżdżam i co?? Mama mi przekazuje ze tort nie przyjechal ze kierowniczka gastronomi jej przekazala… no to ja od razu za telefon i do nich dzwonie, wczesniej już ta kierowniczka do nich zadzwonila). Tort miał przyjechac miedzy 13-14, ale co się okazalo – samochody im się 2 popsuly, a kużwa co mnie to obchodzi??? Kase za tort chcieli już w sobote rano, i takie jaja?? Opierdolilam babe równo! Jutro jade z tata odwiesc stelaz i będziemy się targowac o rabat. Nie chciałam siostre nic mowic bo by się jeszcze bardziej zestresowala… tort miał być podany po obiedzie i przyjechal na styk… uff…
Potem pojechałam odwiesc kinge i znowu zamieszanie… bo wiadomo jak to z dzieckiem… dodam ze w sobote było tak gorąco ze szkoda gadac… duchota na maxa…
Wrócilam na to wesele, usiadlam i co??? Nic mi się nie chcialo… ani jesc, ani pic, ani tanczyc… bylam wypompowana… ale potem się pobawilam troche… wiecej niespodzianek nie było…
Dzisiaj to Artur pojechal po kinge (mi się nie chcialo) i znowu było latanie za dzieckiem…

Dobrze ze się już skonczylo… nad ranem siostra i szwagier leca do Grecji wiec ja jutro oddaje suknie i stelaz od tortu… wiec pewnie jeszcze powojuje…

troche sie rozpisalam :ico_sorki:

Awatar użytkownika
zborra
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9819
Rejestracja: 19 kwie 2007, 21:41

07 wrz 2008, 22:09

oj Doris, Doris...to pewnie się ciesyzsz, że już po...
a swoją drogą...czemu oni tak pod górkę mieli??? byle już po ślubie szło im lepiej :-D

doris
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9483
Rejestracja: 12 mar 2007, 12:28

07 wrz 2008, 22:11

czemu oni tak pod górkę mieli???
wiesz co... to chyba dlatego ze wszystko chcieli miec na tip top dopiete...

[ Dodano: 2008-09-07, 22:18 ]
zdjec nie bedzie. tzn beda ale dopiero jak mloda para wroci i spotka sie z fotografem, bo owszem ja zdjecia mam, ale jakos dziwnym trafem na zadnym mnie nie ma... zupelnia jakbym sama je robila :P

ale moją krolewnę wam pokaze bo ją na zdjeciach mam =D

[ Dodano: 2008-09-07, 22:18 ]
a poczytam was jutro... :ico_sorki:

Wróć do „Pierwsze kroczki, czyli roczek za mną!”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość