mój też z bagażem życiowym i umie wszystko zrobić
uch, moj to WSZYSTKO ROBI w domu, oczywiscie w opowiesciach... przez jakis czas byli sami z ojcem, to rzeczywiscie kura domowa byl. potrafi ugotowac, posprzatac, poprac, poprasowac... zreszta, gotuje wysmienicie, mnie nigdy w domu nie nauczono (zreszta, wchodzac w malzenstwo J. wiedzial ze jestem "lewa" w obowiazkach domowych, bo po prostu nigdy nie musialam ani sprzatac, ani prasowac ani nic innego - mielismy gosposie) no i co??? jak sie pobralismy, to chcialam jednak do czegos byc przydatna, i masz babo placek

teraz nawet nie wie, gdzie sa jego skarpetki

niby nie pozwalam sobie tak do konca na glowe wchodzic, ale szlag mnie trafia jak opowiada znajomym, co to on nie robi, a ze szczegolami takimi, ze schowanie gaci do szuflady trwa w opowiesci pol godziny... (w rzeczywistosci, sa ze 3 dni

). pozniej tylko slysze ochy i achy jakiego to mam wspanialego meza, co to wszystko w domu robi a ja jak krolowa mam wszystko podane... cholera, jakos ta bajka inaczej wyglada z mojego punktu widzenia, bo mojemu panu zapomina sie dodac jeszcze do historii taki szczegol jak CZAS czy CZESTOTLIWOSC tych jego uslug...
wiecie, odkad wrocilam z pl w lipcu umyl podlogi RAZ. i to tylko dlatego, ze mielismy gosci, trzeba bylo szybko dom odswiezyc, ja akurat sprzatalam kuchnie i lazienke... a ile sie nasluchalam, jak to on te podlogi myje.. ech... a lekarz mowil zarowno jemu, jak i mi, ze mam zakaz mycia podlog. i co??? przeciez nie zostawie syfu... u nas nie ma dywanow, wiec mycie podlog to przynajmniej raz na 2 dni. mam po tym oczywiscie brzuch jak skala, rozkladam sobie to mycie codziennie po polowie... a J. w ogole problemu nie widzi. zreszta, nawet wody z wiadra nie moze wylac... kiedys zostawilam z prosba by to zrobil, stala ponad tydzien!!! (ja uzywalam drugiego wiadra w miedzyczasie

). wiecie jak sie skonczylo??? co tak smierdzi w kiblu?? woda, kochanie, ktorej nie mozesz wylac. A!!! i nadal stala... az ostentacyjnie wylalam jak pan sie kapal, smrod zostawiajac nieziemski
tak to jest, jak sie facetowi poblaza

ale z drugiej strony, akurat mam pecha bo moj to adwokacik (wiecie, taki madrala w gebie, zreszta, prawo skonczyl

) i zawsze mnie przegada i wyjde na te niewdzieczna a on w moje usta wklada ze go robie na ostatniego szuje, obraza sie, unosi i jest cieeeeeeezko...
moja mala miala w nocy jakis dziwny sen chyba... ok 11 przyszla do nas, takie zombi, wlazla na lozko, troche polezala, wrocila do siebie... za pol godz znow przyszla, wziela J za reke i kazala z nia spac

J spal do 4, ja od 4 do 8.. a taka byla niespokojna, ze oboje jestesmy nieprzytomni.
kasia, sliczne fotki jesienne
