
Wiesz, co do wyjazdu P to ja sie ciesze.. bo będe mieć spokój.. Nie powiem mój mąż jest dobry, szczery, uczciwy, kocham go, ale działa mi na nerwy ostatnio, jakoś nie możemy się porozumieć.. ma pretensje, że ja cały czas siedze w domu czyt, kuchni i nie mam czasu, bo jak nie gotuje to sprzątam i tak w koło, ale przecież ktoś to musi robić, naczynia po obiedzie same się nie zmyją, podłogi też nie.. A on ma pretensje, że nie wychodze z Jasiem na spacer, nie może biedny pojąć, że nie mam kiedy, tym bardziej, że puki co jest w domu...
Więc tak sobie myśle, że taka rozłąka dobrze nam zrobi.. oboje będziemy tęsknić i będziemy mieli czas żeby pewne sprawy przemyśleć.. A kasa swoją drogą.. musimy w końcu wyjść na prostą

Byłam dzisiaj u kosmetyczki, zrobiłam sobie henne i manicure już na wesele, co prawda, będziemy krótko, bo do 11-12, bo P koło 12-13 w niedziele wyjeżdza, ale na wejście trzeba wyglądać

Lece spać, Jasiek ostatnimi czasy wstaje koło 6 z minutami i pierwsze co to leci do mnie( spie z brzegu) i czohra mnie za włosy

