Cześć dziewczyny...
U mnie pada od rana-zachmurzone niebo, nie zapowiada zmiany pogody...
W szpitalu w którym bym chciała rodzić wypuszczają po 3 dobach po zwykłym porodzie i po 4 po cesarce, ale i tak na 5 dzień trzeba na zdjęcie szwów się zjawić... to szpital w którym przyszłam na świat
2 lata temu remontowali porodówkę, są wszystkie sprzęty-piłki, worki sako i inne pierdoły, nawet można rodzić w wodzie, są chyba 4 sale do porodów rodzinnych, nie wiem czy można rodzić razem na sali ogólnej
o znieczulenie się nie dowiadywałam, bo co by nie było nie zamierzam korzystać... za nic innego się nie płaci, chyba, że po porodzie chce się indywidualną salę do wylegiwania, wtedy 150/doba, ale inne sale są 2 osobowe i dzidziuś cały czas z mamą, więc myślę, że nie ma co przesadzać
ale kopa właśnie dostałam
czasami aż mnie zegnie i mi się oczy zaświecą jak mnie walnie... ale głównie się rozpycha po prostu
wyszłam z sypialni teraz, bo siedziałam z Kubą i się zastanawialiśmy co gdzie postawić, jakie meble kupić... a Kuba zaczął kombinować, że ptaszki sobie znowu kupimy i jakieś inne zwierzątka-kiedyś mieliśmy ich masę, ale ja się sama nimi zajmowałam, trzeba było codziennie sprzątać, bo królik roznosił siano, a ptaki paskudziły dookoła, poza tym wszystko było pogryzione-zwłaszcza kable, nawet ściany od dołu były obżarte, po jakimś czasie byłam zmęczona ciągłym pilnowaniem i darciem się na zwierzęta, sprzątaniem w kółko... Kuba niczego palcem nie tykał, nawet nie karmił-przychodził sobie pogłaskać, więc nie wiem ile to zachodu, a teraz kiedy ja mam tyle pracy i dziecko ma się lada moment urodzić i ja się zamartwiam, że nie starczy mi sił na wszystko to on wyskakuje ze zwierzątkami, jak powiedziałam, że nic z tego to stwierdził, że i tak będą zwierzęta i tak
co to ma w ogóle znaczyć do cholery-za przeproszeniem, żeby takie decyzje podejmować solo... już postanowił, że będziemy mieli dziecko-ponoć się pół roku starał... czuję się jak więzień własnego domu i życia czasami-nie pamiętam kiedy ostatnio wychodziłam na dwór-to chyba nie jest normalne...