


jak wiecie z bolami lazilam 3 dni ale juz w srode byly strasznie dokuczliwe wiec maz mnie zawiozl mnie do szpitala o 14 a sam do pracy, tam sie okazalo ze skurcze slabe ale szyjka gotowa tylko czekac az sie rozwinie, krwew za to ciurkiem ze mnie poleciala ale powiedzieli mi ze to z rany po szwie, wiec tak lazilam po korytarzu a akcja jakos powoli sie rozwijala, poszlam poprosilam o cos na przyspieszenie bo bylo po 17 i maly rozwój ale polozna powiedziala ze jak da mi oxy to padne z bolu wiec moj wybor, a ze ja bolu sie boje wiec postanowilam powoli dzialac




teraz sie meczymy z karmieniem mam poranione brodawki i malo mleka, polozna kazala mi dokarmiac aby dziecka nie zaglodzic bo niby i tak troche za duzo na wadze spadla po dokarmieniu, wiec najpierw daje piersi a jak krzyczy dalej to mleko, jakos nam idzie, widze ze historia z karmieniem sie powtarza ale nie poddam sie szybko
[ Dodano: 2009-12-13, 14:17 ]
zapomnialam dopisac ze polozna nawet mnie nie rozcinala, nasmarowala czyms sliskim aby obeszlo sie bez, tylko lekkie otarcia mam ktore mi zszyla na wszelki wypadek, czyli 3 szwy rozpuszczalne
