no jestem i ja...a Wy tu nieźle klikacie...
widzę kłótnie, kłótnie...u mnie spokój...dziś..chociaż niezupełnie, bo dla odmiany to mam doła jakiegoś, płaczę cały dzień, nerwowa, młoda przeze mnie też i same się wkurzamy...zryczałam się jak bóbr...J przejął stery, a ja idę gotować zupki...
Glizdunia na prawdę Maycia to nirmalnie gimnastyczka!!!
Doris 
współczuję...trzymajcie się!!! no właśnie ja się boję takich sytuacji, więc jabłko to wolę jej zetrzeć, albo dawać malutkie kawałki...
A o cyckach już się nie wypowiem...bo po co?
dobra, idę kroić te warzywa itp...chyba J zaciągnę do pomocy...bo jakoś nie mam weny...
pa!