Awatar użytkownika
riterka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9316
Rejestracja: 07 mar 2007, 21:26

Re: oktoberteam 2006

12 sie 2013, 18:03

witam kolejne mamusie
Kati no masakra, dobrze, że szybka reakcja, ale co ma dobrana już dawkę insuliny? jest na pompie czy nie?
felicity no to się w sumie wam udało, że rok po roku do szkoły, ja myślę, że to całkiem niezłe rozwiązanie u nas rocznikowo 4 lata różnicy a w szkole będzie 3 bo Lena będzie miała obowiązek iść jako 6 latek do 1 klasy ale jakoś się tym nie przejmuję bo ona z początku roku i powinna sobie poradzić. Piesek cudeńko, też się zastanawiam nad zwierzakiem półki co mamy rybki :-) może jak się zaaklimatyzują w szkole i przedszkolu to się zobaczy.
Gosia na czym polega ta nauka domowa i czemu się na takie coś zdecydowałaś?
od jutra mam wolne do końca tygodnia to może będę częściej zaglądać jak dzieciory pozolą

Awatar użytkownika
riterka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9316
Rejestracja: 07 mar 2007, 21:26

Re: oktoberteam 2006

13 sie 2013, 08:24

Witam o poranku i zapraszam na :ico_kawa:

Gosia67
Rozkręcająca się gaduła
Rozkręcająca się gaduła
Posty: 11
Rejestracja: 10 sie 2013, 18:45

Re: oktoberteam 2006

13 sie 2013, 11:31

Riterko dzięki za kawę :-)

Riterko, homeschooling to po prostu wolność, przede wszystkim dlatego zdecydowaliśmy się na to. Dziecko zdaje jedynie na koniec roku egzamin ze wszystkich przedmiotów. A nauka w domu to nie zamykanie dziecka w czterech ścianach, lecz nauka przyrody w lesie, parku; obserwacje natury w naturze, a nie w książce ;) nauka ortografii nie poprzez głupkowate stukrotne przepisywanie tego samego słowa, a poprzez np. samodzielne pisanie listu, opowiadania, felietonu...nauka mnożenia nie poprzez wyrycie na pamięć tabliczki mnożenia, a poprzez zrozumienie tematu, a potem utrwalenie poprzez gry matematyczno - logiczne :-) Jedyny minus to taki, że jedna osoba musiałaby zrezygnować z pracy na cały etat. Ale gra jest warta świeczki.

Na to, że zdecydowaliśmy się na homschooling miał wpływ też, krótko mówiąc, nieodpowiedniego systemu edukacji. A rozszerzając wątek chodzi głównie o to, że szkoła w dzisiejszych czasach nie uczy myślenia, jest nastawiona jedynie na "poprawne" rozwiązywanie testów, a odpowiedź musi się ściśle zgadzać z kluczem odpowiedzi. Nie wiem, czy śledzisz Riterko to, co się dzieje w ministerstwie edukacji, nawet pani minister Szumilas rozwiązując test szóstoklasisty nie umiała go poprawnie rozwiązać, bo podawała odpowiedzi niezgodne z kluczem :ico_olaboga: Nie wiem jak będzie w waszych szkołach i z całego serca życzę oby było inaczej niż tutaj. Julka poszła do szkoły jako sześciolatka, miały być zabawy na dywanie, nauka przez zabawę, a było...sztywne i bezszelestne siedzenie w ławkach z rączkami załączonymi z tyłu, dywan owszem był, ale pani nie robiła na nim zajęć ponieważ dzieci były za głośno...co więcej pozwalała sobie na bicie uczniów! Nauczycielowi w dzisiejszych czasach nic nie udowodnisz - zwłaszcza maluchy nie poradzą sobie z takim problemem. Ogólna masakra, podejście nauczycieli skostniałe, nauczyciele wypaleni, zahipnotyzowani przez wydawnictwa, które w zamian za korzystanie z ich książek obiecują szkole cuda. Nauczyciel nie musi nawet sam testów układać, bo wydawnictwo mu da gotowce (tylko skserować) i oczywiście najważniejsza rzecz - klucz odpowiedzi przygotowany przez wydawnictwo. Jula w ciągu roku napisała 20 testów! A to jest 1 klasa. Druga sprawa to marnowanie czasu w szkole na bzdury. Czasami bywało tak, Jula przynosiła stos zadań domowych (często siedziała po kilka godzin aby je uzupełnić), bo okazywało się, że nie było czasu żeby cokolwiek zrobić...i zamiast wyjść na dwór, to siedzenie nad ćwiczeniami, a w szkole co robili? Nic! A jak pytałam co się działo, to Julia mówiła, że Pani np. krzyczała na Kacpra, bo się niegrzecznie zachowywał, potem musiała z nim iść do pedagoga, potem zmieniali sale, potem była fluoryzacja, potem pani znów krzyczała, bo dzieci były za głośno i tak w koło wojtek...

Powodów jest jeszcze mnóstwo, homescholling to bardziej efektywne wykorzystanie czasu, to nauka samodzielności, odpowiedzialności, myślenia, organizacji pracy i więcej czasu na zainteresowania :-)

Wiele osób myśli, że edukacja domowa, to zamknięcie dziecka w domu, że dziecko nie ma kontaktu z rówieśnikami i że się nie socjalizuje... tylko, że socjalizacja nie polega na spędzaniu czasu w trzydziestoosobowej grupie rówieśników, a w grupie ludzi w różnym wieku, zarówno młodszych, starszych, dziadków itp. To nie jest też izolacja dziecka, bo edukować można się wszędzie, w muzeum, teatrze, parku, na zajęciach dodatkowych np. karate, pływalni. Wbrew pozorom edukacja domowa to nie jest nic nowego, w dawnych czasach to przede wszystkim w ten sposób kształcono dzieci, przychodziły guwernantki i uczyły dobrych manier, francuskiego, dzieci uczyły się gry na pianinie, łaciny... naukę w tej formie jaka istnieje obecnie wprowadzono za czasów pruskich, stworzono obowiązek szkolny tylko po to, by przygotować poddanych do posłuszeństwa w przyszłej armii pruskiej (czym skorupka za młodu, jak w Sparcie). Niestety niewiele się zmieniło (pod względem ideologicznym) od tamtych czasów.

Teraz czuję się trochę tak, jakbym wyszła z Matrixa - otworzyłam oczy i zrozumiałam :-)


Dla zainteresowanych wklejam parę linków:
http://www.krytykapolityczna.pl/artykul ... iom-myslec

a tu link do ksiażki w pdf o edukacji domowej:
http://sobieski.org.pl/wp-content/uploa ... owa-IS.pdf

no to na koniec, żeby nie było, że jakiś drętwy post Wam tu strzelam :ico_zdrowko:

kati84
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2043
Rejestracja: 28 cze 2007, 22:02

Re: oktoberteam 2006

13 sie 2013, 14:07

hej laski,mam nadzieje ze uda mi sie napisac do konca i wyslac bo komp i nawala i co napisze to nie wysyla.Wiec bede sie streszczac.
Riterko,Ola ma juz swoje dawki insuliny i od roku jest na pompie,co 3 miesiace kontole u diabetologa i do przodu.

Gosiu,Ola sie nie urodzila z cukrzyca,ma ja od stycznia zeszlego roku.Nie wiadomo skad i jak,nikt wczesniej w rodzinei nie mial.

kati84
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2043
Rejestracja: 28 cze 2007, 22:02

Re: oktoberteam 2006

13 sie 2013, 14:12

Gosi powiem ci szczerze ze pierwszy raz slysze o czyms takim.Mysleze sa tego plusy i minusy,ale to wasza sprawa i decyzja jak bedziecie edukowac wasze dziecko:)

Ola od kad zaczela chodzic do szkoly stala sie bardziej otwarata na ludzi,mniej wstydliwa a czasem byl sie przydalo:) Wygadana na maxa,bardzo duzo sie nauczyla,po wlosku gada jak najeta,minus tylko taki ze czasem nie wie jak powiedziec cos po polsku i sie denerwuje.Staram sie ja uczyc w domu,ale jednak szkola robi swoje.Wiekszosc czasu spedza w szkole 8godzin,non stop po wlosku,koledzy,nauczycielki wiec tylko ztym jezykiem ma kontakt,w domu tylke ze mna gada po pl.mam nadzieje ze nie zapomni naszego jezyka:)

Gosia67
Rozkręcająca się gaduła
Rozkręcająca się gaduła
Posty: 11
Rejestracja: 10 sie 2013, 18:45

Re: oktoberteam 2006

13 sie 2013, 15:13

Kati - myślę, że szkoła włoska od polskiej jednak się różni, nigdzie w europie nie ma tak skostniałego systemu edukacji jak w Polsce :/ Być może akurat ta nasza szkoła jest taka fatalna, ale nie sądzę... moje kuzynka uczy w innej podstawówce i ma podobne zdanie, papierki są najważniejsze, wyrobiona średnia ocen, sprawozdania, dziennik - to są najważniejsze sprawy dla nauczyciela. Teraz uczeń spada na drugi jak i na trzeci plan. Nie trzeba skupiać się na nim jako osobie, tylko na nim jako produkcie szkoły.
Być może szkoła włoska jest inna pod tym względem, wiem, że szkoła angielska ma inne podejście do dzieci, ale też nie jest wolna od wad. Wiem, że w Anglii istnieje duży problem z agresją i nietolerancją.
U nas nauka czytania, pisania nie odbywała się w szkole, bo nie ma na tyle czasu by każdemu dziecku poświęcić choćby 3 minuty. Na pierwszym zebraniu nauczycielka oficjalnie powiedziała, że to rodzic ma nauczyć pisać i czytać - tylko, że nie każdy rodzic jest po studiach edukacji wczesnoszkolnej i nie zna metod i sposobu wprowadzania liter. W drugim tygodniu września nauczycielka pytała dzieci na ocenę z czytania, a według programu zdążyli poznać dopiero literkę "o" (Julia poszła do szkoły z umiejętnością pisania i czytania, gdyby nie to miałaby spore trudności). Drugą sprawą była nauka kaligrafii - mieli specjalne zeszyty kaligrafii z wydawnictwa dołączone do zestawu podręczników i nauczycielka zadawała co drugi dzień uzupełnić stronę lub dwie - dla dziecka, które nie pisało wcześniej liter to był koszmar, a szczególnie dlatego, że otrzymywało potem za to ocenę - nie buźkę czy słoneczko, ale 1,2,3, itd. Tak było u nas. Ja się z takim podejściem nie zgadzałam i pomimo, że Julia trudności z nauką nie miała (o ile to w ogóle można nazwać nauką), bo ona po prostu ze wszystkimi tymi potrzebnymi umiejętnościami do szkoły poszła. Szkoła nie dała jej nic, prócz straty czasu i stresu, że ją nauczyciel zbije.
Tak, dla nas to rozwiązanie jest idealne. Myślę, że dziecku stres nie jest potrzebny, chyba, że od razu je przygotowujemy do wyścigu szczurów. W Finlandii w ogóle dziecko nie jest oceniane, nie ma porostu ocen i Finlandia figuruje jako najlepiej wyedukowany kraj. Czyli można? Można! W USA nie ocenia się czy dziecko opanowało to czy tamto - ocenia się progres jaki uczyniło od momentu przyjścia do szkoły. Przecież każdy się zgodzi, że dzieci przychodzą do szkoły już z jakąś wiedzą. Jedne potrafią już pisać i czytać, więc nie można zacząć je uczyć literki "o" bo one ją znają od 2 lat...należy ocenić postęp jaki dziecko uczyniło. A inne dziecko nie zna liter (bo ma prawo) i nie może być oceniane tą samą skalą ocen, co to pierwsze!
Teraz w Polsce jest era testów, nie uczących myślenia tylko wstrzelenia się w potencjalną odpowiedź z klucza. Ten system był stosowany 30 lat temu w USA. Z tym, że tam zrozumiano błąd, odeszli od testowego sposobu sprawdzania wiedzy, stawiają na twórczość, pomysłowość, logikę. A my jak zwykle 100 lat za murzynami. Zgarniamy cudze, niesprawdzone pomysły i próbujemy je stosować u siebie w kraju, oczywiście bez sukcesów, bo ta metoda jest z góry skazana na porażkę.
Polacy są zbyt przywiązani do "przymusowości", nam zdaje się, że jak ktoś się wyrwie ze szponów władzy to jest inny, dziwny, niedostosowany...jak nauczamy dziecko w domu, to znaczy, że coś jest z nim nie tak, że się do szkoły nie nadaje....należy zmienić sposób myślenia, to nie dziecko nie nadaje się do szkoły, to szkoła nie nadaje się dla dziecka. Czy to naturalne i normalne, by dziecko w wieku 7 lat siedziało cicho bez ruchu przy ławce? Nie, dziecko ma potrzebę ruchu, ekspresji. Ministerstwo obiecywało nam co innego, że szkoły są dostosowane, że program zmieniony, że wszystko jest "pro"...no i się okazuje, że to wszystko bzdura, bzdura i jeszcze raz bzdura. Ale to to też temat rzeka....
Znowu wywaliłam post - epopeję...ehhh wybaczcie ;-)

Gosia67
Rozkręcająca się gaduła
Rozkręcająca się gaduła
Posty: 11
Rejestracja: 10 sie 2013, 18:45

Re: oktoberteam 2006

13 sie 2013, 15:18

A tu jeszcze jeden link, w którym dokładnie opisano o co chodzi z tą edukacją domową
http://www.eid.edu.pl/archiwum/2009,261 ... ,2150.html

Awatar użytkownika
riterka
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9316
Rejestracja: 07 mar 2007, 21:26

Re: oktoberteam 2006

14 sie 2013, 07:59

no masakra nauczycielka faktycznie wypalona zawodowo i mało profesjonalna pamiętam, że jako dziecko chciałam się uczyć w domu ;-) będziesz nam pisała jak ci to idzie? jestem ciekawa tej edukacji.
Przez to, że mam wolne nie mam czasu nawet usiąść do kompa ciągle jacyś goście :-) gotowanie spacerki a miałam zaplanowane mega sprzątanie z myciem okien :P

Awatar użytkownika
johanna33
Rozkręcająca się gaduła
Rozkręcająca się gaduła
Posty: 18
Rejestracja: 14 sie 2013, 10:36

Re: oktoberteam 2006

14 sie 2013, 10:56

Witam

melduje sie co prawda pod nowym nickiem ale to ja asiapanda :D
widze ze mamusie powrocily, byloby milo znow popisac :)

Riterko medal honorowy za sciagnicie ekipy

widze ze temat szkoly poruszony :) u nas tez od 4 wrzesnia druga klasa, tu szkola to raczej frajda dla dzieci, Wiki juz nie moze sie doczekac powrotu :) podstawowka trwa 4 lata i to raczej wstep do nauki.
Gosienko uwazam ze podjeliscie b.dobra decyzje!!! Co prawda nie mam pojecia jak wyglada teraz szkolnictwo w pl, ale nie sadze bym cos poza dorzuceniem tony zbednych rzeczy do programow nauczania cokolwiek sie zmienilo. I tu sie zgodze takze ze stres dla dziecka to najmniej potzrbna mu rzecz do zycia.

Kati wpsolczuje choroby Olenki i takze wiem co to dziecko dwujezyczne. My mielismy duzy problem z Wiki, bo gdy sie tu sprowadzilismy malo co w ogole mowila i nagle slyszala tylko niem. Dopiero od dwoch lat praktycznie mowi po polsku, duza zasluga mojej mamy ktora jej na skypie czyta ksiazeczki. I musze sie pochwalic ze potrafi czytac i pisac w dwoch jezykach :) Z chorob nam doskwierajacych Wikucha cierpi na astme, ale nauczylismy sie juz z tym zyc :)

mokusodan to my "prawie" sasiadki :D


postaram sie tu zagladac regularnie :)
ucalowania dla obecnych i nie :D

Awatar użytkownika
felicity001
Umiem skakać na skakance po całym forum
Umiem skakać na skakance po całym forum
Posty: 988
Rejestracja: 07 mar 2007, 18:25

Re: oktoberteam 2006

15 sie 2013, 07:42

Hello!

U mnie sa rodzice (jeszcze do poniedzialku)...Ja dzis jeszcze w pracy, a potem wolne do 26.08 ( a od 26.08 P. ma wolne - az do rozpoczecia roku szkolnego)...

Awa miala juz szczepienie i chipowanie...skonczyla 8 tyg. i rosnie jak na drozdzach - juz mnie zastanawia jaka ona bedzie duza jak bedzie dorosla!

Dzieciaki korzystaja z obecnosci babci i dziadka. Niestety ale sami to chyba dopiero na przyszle wakacje pojedziemy do PL...Moj tato jako,ze normalnie praktycznie codziennie u siebie bywa na dzialce - to moj ogrod doprowadzil do stanu uzywalnosci - sam nawet dokonczyl mi stawianie plotu...nie wspomne ile niepotrzebnych rzeczy posortowal i wywiezlismy na zsyp.
Teraz bedziemy stawiac plotek miedzy przednim a tylnym ogrodem - bo ludzie (np. listonosz) wychodzac nie zamykaja dokladnie bramy - i non stop jest otwarta - a nie chce zeby Awa wychodzila albo zeby pies sasiadki do nas wchodzil...

Jutro dzieciaki ida na karate camp a my z mama wybieramy sie do Meadowhall polazic po sklepach - w sumie to praktycznie ostatnia szansa przed jej wyjazdem.
W weekend jak bedzie ladnie to pokazemy moim rodzicom Bolsover Castle (Ola byla tam na wycieczce z klasa i caly czas mowi,ze musimy tam pojechac w weekend bo sa pokazy koni )

Witaj Asiu
Co do dwujezycznosci, to moje dzieciaki tez pierwsze slowa po ang. mowily, a dopiero potem po polsku - no i czasem do tej pory po polsku brakuje im slow - ale od wrzesnia zaczynaja polska szkole sobotnia (Ola 1 klase a Filip zerowke) - wiec mam nadzieje,ze poprawia troche zasob i chetniej beda mowily (skoro inne dzieci tez beda).

Wróć do „Szkolniaki fajne dzieciaki”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość