Dzień dobry, kuleczki - piłeczki
Wczoraj nie wpadłam, ale nie z braku czasu, tylko z okropnego samopoczucia...
Pojechaliśmy na groby tramwajem... godzinę stałam... Nikt nonono nie ruszył...
Potem dwie godziny chodzenia między grobami, bo co jeden do dalej od siebie położony... Potem znowu do tramwaju... Kolejna godzina stania...

Kurtka rozpięta, bo gorąco mi było, a szwołocz siedzi jak panisko...

Mało mnie krew nie zalała... Weszłam do domku, zrobiłam obiadek i padłam na łóżko... Nie wstawałam do wieczora... Mężuś zrobił potem wyrko do spanka i dalej leżałam... Nogi miałam jak dwa napompowane baniaczki... Nawet palce mi spuchły... Brzusio mnie bolał, nawet krocze od tego stania i chodzenia...
Ale dziś jest dobrze, czyli jakby wczorajszego obciążenia nie było
Tak więc,
Osita, ja się pierwsza na porodówkę nie wybieram

Do terminu dochodzę i już

A jak się uda, to i przenoszę do stycznia

Gratuluję łóżeczka
Ciekawie się prezentuje i u Ciebie z pewnością zda egzamin
Stwierdzenie, że dzieciaszki już mało miejsca mają, jest w przypadku grudniowych mamusiek nietrafione...

Mój też daje się nieźle we znaki, kopie, boksuje, kręci się, ale główka ciągle u góry... Czuję ją wyraźnie, jak masuję brzusia...
Tosia, może znajdziesz dzisiaj kolejny trunek, godny uzależnienia...?
Wszystkim udanego i miłego dnia...
Wlecę wieczorkiem, bo mamy dzisiaj przyspieszone imieniny mojego siostrzeńca - tego z gór... Przyjechali w tym roku do nas na święto... Trzeba wykorzystać okazję i zrobić małemu - 8 lat, imprezkę w prawdziwym gronie rodzinnym
