hej hej, a ja płaczliwa jestem czasami, najpierw nerwowa a póxniej siadam i wyje, np. wczoraj tak miałam. Ale na początku ciąży zdażało się częściej.
po wizycie u położnej jestem spokojniejsza, kiedyś pisałam wam, że mam pewne dolegliwości dziwne a naczytałam się w necie o podobnych objawach i przestraszyłam, że może czekać mnie zabieg po urodzeniu dziecka, a dokładnie wyskoczyły mi takie dziwne krosty na wardze sromowej, jednej w skupisku kilka naraz i tworzyły one zgrubienie, nie swędzi, nie boli w sumie nic, czasem ciągnie ta strona okolic bikini, a naczytałam się, że to zapalenie gruczołu Bartoliniego może być i trzeba to usunąć chirurgicznie, więc zapytałam połoznej, powiedziałam co i jak, sprawdziła i mówi, że skoro nie mam swędzeń, śluzu dziwnego, że to nie boli, i nie wygląda na żadną chorobę, i że to jakieś hmmm no jak to określić, jakby przez to że dzieciątko napiera już mi bardzo na pęcherz na dół (co już jest u mnie dość bolesne i długotrwałe) to blokuje jakby żyły i prawidłowy przepływ krwi i że po urodzeniu samo zniknie i w żaden sposób nie szkodzi dziecku.
Do tego popytałam jak i po czym znają wielkość dzieciątka, że wiem, że mierząć i poprzez dotych i mają swoje normy to wytłumaczyli mi dokładnie jak to tutaj jest, zostało w kartę wszystko super wpisane i według tego co mam moje dziecie ma już około 2722 grama, ło matko, moja córa miała 2940 jak się urodziła:)
No i przytyłam od ostatniej wizyty tylko 1 kilo, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem, więc sumarycznie mam 10 na plusie, i raczej wiecej już nie przybiorę bo teraz tylko dziecko rośnie, no i już usadowione głową w dól i to dość nisko i stąd moje dolegliwości z pęcherzem i ten wielki nacick na niego. Ale z gorszych wieści, to to, że przyjdzie mi nowa recepta na żelazo, że do końca ciąży muszę brać żelazo niestety, że boją się odstawić bo ostatnie wyniki były niezaciekawe wiec nie chcą ryzykowac odstawianiem.
Brzucho rośnie centymetr na tydzień jak właśnie patrzę w kartę, w 28 tyg miałam 28 cm, dziś pod koniec 34 ma 33 cm.
Przeciwciał nie mam (bo miałam powtarzane badanie krwi) ale za to mam jakieś inne (jeszcze nie doczytałam co to dokładnie) i mam juz w karcie zapisane na czerwono, że musi byc krew w gotowości dla mnie przy porodzie, a zwiazane to jest ze mną, bo ja urodziłam się wczesniakiem i miałam transfuzję krwi zaraz po moich narodzinach i w tej krwi były przeciwciała, tak mi po urodzeniu córci tłumaczyli i dopiero wtedy o tym się dowiedziałam, ze coś z moją krwia jest nie halo. Ło kurde czytam o tym włąs nie i powiem że nie jest to ciekawe i ma związek z tą transfuzją krwii po moim urodzeniu i wiele wspólnego z moimi dolegliwościami żołądkowymi, musze sobie moją historię ciąży i wyników skserować by po ciąży wziać sie za resztę jak włąśnie żołądkowe problemy
