a ta hustawka jest dla takich maluszkow?bo wyglada ze dziecko tam siedzi

Krzeselko sie da przechylic do tylu a my jeszcze dajemy pod ta zeberke kolderke zlozona zeby maly calkiem na plasko lezal :)
A Ty Agus chyba nie opowiadałaś nam jeszcze o swoim porodzie ciom? Albo gdzieś przeoczyłam hmmm
No w sumie nie opowiadalam :D Mialam napisac jak bylam w domku juz po ale jakos nie mialam sily i bylam zajeta Oliwierkiem ciagle.. Ale teraz mam chwile to Wam napisze :D
Wiec tak - w niedziele o 10 rano zaczely sie skurcze, co jakies 10min byly, czasem nawet co 3-5min, o 2 w nocy pojechalismy do szpitala ale okazalo sie ze szyjka ma jeszcze 4cm i odeslali mnie do domu.. Cala noc nie spalam, na drugi dzien jak wstalismy to dalej mialam te skurcze regularnie w sensie ze byly caly czas ale roznie od 3 do 10 min.. I juz byly coraz silniejsze, wzielam chyba z 5-6 cieplych kapieli i 2-3 tabletki ale nic nie pomagalo.. Ogolem bylo ok, ale jak przychodzil skurcz to ryczalam w poduszke przez te 30-40 sekund bo nie wiedzialam co ze soba zrobic.. Babcia mi powiedziala zeby chodzic w czasie skurczu ale to tak bolalo, ze mnie paralizowalo wszedzie i dalam rade moze 2-3 razy pochodzic.. O 22 juz nie dawalam rady i zadzwonilismy po kolezanke zeby zawiozla nas do szpitala, tam sie okazalo ze przez te skurcze szyjka sie skrocila o 1 cm i moglam rodzic :D Tylko ze maly mial bardzo szybki puls a mowilam Wam, ze mam 2 szpitale do wyboru, ten blizej do ktorego pojechalismy nie ma lekarza, tylko polozne sa. I nie maja zbyt super sprzetu a ja chcialam rodzic w basenie wiec babka trzymala mi przy brzuchu to urzadzenie do sluchania serduszka i mierzyla puls malego.. Z zegarkiem

Ale byl za szybki wiec stwierdzila ze musza mnie przewiezc do tego drugiego szpitala bo tam lepsza aparatura.. Wiec czekalismy na karetke i na sygnale do drugiego, w karetce dali mi glupiego jasia bo te skurcze juz byly tak mocne ze nie moglam wytrzymac.. Jak dojechalismy to zawiezli mnie na sale, nie musialam w ogole wstawac nawet :D I na lozeczko na porodowce, podlaczyli mi to do mierzenia skurczow i pulsu malego i zostawili tak chyba na 30-40 min, co jakis czas przychodzila polozna i sprawdzala, taka mlodziutka ale tak mi pomogla ze masakra.. Caly czas mi mowila co i jak, jak oddychac, co robic.. A wlasnie w pierwszym szpitalu polozna powiedziala mi ze jak mam skurcz to zeby brac oddech nosem i wypuszczac ustami i powiem Wam, ze baaardzo duzo to dawalo, rzeczywiscie mniej bolalo w czasie skurczu.. No i w kazdym razie po jakims czasie sprawdzila mi rozwarcie i bylo 4 cm chyba (caly czas oddychalam glupim jasiem, moj M mowi ze wygladalam jakbym nie kontaktowala :D), potem po jakims czasie przyszla i powiedziala ze mozna przebic ten pecherz z wodami.. I ja sie cieszylam ze juz sie zacznie a to dopiero wtedy poczulam bol tych skurczy, czulam jakby maly byl juz bez zadnej amortyzacji w srodku i jakby mi sie 'obijal' w brzuchu jak sie zwijalam.. I glupi jas juz nie pomagal

Polozna przyszla, powiedziala ze juz jest 10 cm rozwarcia i moge przec.. I kazala nie krzyczec ani nic zeby nie tracic energii i przec w czasie tych boli partych.. I teraz nie dziwie sie jak mozna sie zalatwic na stole.. Mnie caly dzien czyscilo wiec nic chyba w jelitach nie mialam ale jakbym miala cokolwiek to napewno by poszlo, przeciez to parcie wyciska wszystko z czlowieka :D Jak polozna powiedziala zeby przec to staralam sie jak najmocniej bo juz bylam tak wyczerpana ze chcialam miec to za soba.. 2 razy kazala mi pomacac ze juz czuc glowke malego zeby mnie zachecic.. :) Jak juz glowka sie przeciskala to jakby mnie ktos goracym nozem kroil ale przyszedl ten moment ze juz wyszla i one wyciagnely reszte, dziwne uczucie, jakbym zrobila baaardzo wielka kupe :D tak lekko od razu.. i jak juz malutkiego dostalam na rece to mialam wszystko gdzies, polozna zastanawiala sie czy mnie szyc czy nie, probowalam ja przekonac zeby juz mi dala spokoj ale poszla z inna sie skonsultowac i zalozyly mi 3 szwy, rozpuszczalne na szczescie.. W jednym miejscu mi krew caly czas leciala wiec dostalam cewnik zeby tego nie moczyc co chwile w czasie zalatwiania sie.. Ale ciezko bylo z tym ustrojstwem, bo ciezko usiasc jak czujesz ze Ci sie rurka zagina, prysznic tez ciezko wziac bo w jednej rece musialam caly czas ten woreczek trzymac, tak samo ze zmiana podpasek i majtek, musialam wszystko przeciagac przez rurke i potem woreczek ehh

Ale maluszka juz mialam ze soba i to dodawalo mi sily :) No i to w sumie tyle, nie bylo tak zle, ale faceci to maja za dobrze, my sie meczymy co miesiac i jeszcze porod.. Mysle ze zaden facet by tego nie wytrzymal
O, moj czas wolny dobiegl konca bo maly chyba w pieluche narobil
In.your.mouths i Cleo powodzenia!! :)