
Ale gilunki nas nie opuszczają jeszcze...Mam nadzieję, że nie zlezie jej na oskrzela...
No ja się powoli żegnam...Idę lulku.
Mąż mi kebab przywiózł na kolację, ale świnie włożyli mi kapustę, choć niby prosił bez...i już mi się ta kolacja nie podobała...Ale..nie ma co marudzić.
Idę mailowo pocieszyć kolejną nieszczęśliwą młodą mamusię...jej mężo śpi na kanapie w drugim pokoju, bo on w nocy do małej nie wstaje, bo się musi wyspać-przecież pracuje! a jakby ona nie pracowała! dziwne, że jak oni zostają na 2godziny z dziećmi to w ogóle rozpacz...a my siedzimy 24na dobę i to przecież nie praca....

Ale ja narzekać nie mogę na razie. J nie spał na kanapie, tylko z nami i to on w nocy czuwa zresztą do tej pory.
Ok, buziaki i miłej nocki...do jutra!