no właśnie umawiałam się z nią telefonicznie na jej komórkę dzwoniąc i kazała mi przyjść między 11-12 a tu nonono. Poszłam nawet do przychodni (w innej części szpitala na innym piętrze) bo ona niby w czwartki po dyżurze przyjmuje w przychodni, ale tam jej oczywiście nie było (bo nie ma jej tam od grudnia) a wisi kartka że przyjmuje. Wparowałam do gabinetu z tymi wynikami ale lekarka która była na zastępstwie powiedziała mi że nie może nic zrobić bo to nie ona zlecała badania i że tylko na podstawie wyników nie może zrobić wpisu do karty ciąży. Eh pożałowałam stówkę na prywatną wizytę i cieszyłam się że załatwię to u dobrego specjalisty na fundusz, a do tego trza mieć święte nerwy. Nieważne dzisiaj nigdzie nie idę, bo leje deszcz.a czemu nie zadzwonisz do niej jak jesteś w szpitalu? Nie masz do niej telefonu? Ja bym ją opierdzieliła równo, co to znaczy? Co ona jakaś niezastąpiona i najlepsza i bogiem się czuje, że tak ludzi olewa???
[ Dodano: 2011-02-11, 09:59 ]
Dziewczyny, mam pytanie, czy macie już pokarm?