witam cie!
moj porod powiem szczerze rowniez dla mnie nie był latwy!
termin porodu mialam wynaczony na 30wrzesnia amateuszka urodzilam 21.wrzesnia.
20 wrzes wstalam rano i czulam jak pobolewa mnie brzuch ale nie przejelam sie tym ,wieczorm bole lekko sie nasilily i sie smialam ze "moze urodze?"
okolo godz 22 zaczely sie skurcze ,chycilam za zegarek i odmierzalam(maz mowil ze mam sie polozyc i spac ) ale bole byly co 10 min i trwaly kilka sekund.ok godz 24 zaczely odchodzic wody wiec juz bylam pewna ze zaczyna sie porod!zbudilam meza i pojechalismy do szpitala...w szpitalu mnie zbadali ina sali wyladowalismy ok 3.
do godziny 10 bole byly troche silniejsze ale niebylo zadnej akcji??polozna podala mi kroplowke i wtedy zaczela sie "jazda"
jak mnie chwycily bole to myslalam ze niewytrzymam...(ja mialam maly problem poniewaz jak juz mialam calkowite rozwarcie to maly sie zaklinowal i glowka nie chciala zejsc do kanalu rodnego)
ale na szczescie sie udalo i mati na przywital o 13!!!
gdy mi polozna polozyla go na brzuch to o wszystkim o calym bolu zapomnialam!!!
ta jest sama zobaczysz!!!!
glowa do gory
fakt ze przez dlugi czas po porodzie na noc nosilam stanik ale dlatego ze jak karmilam to mleko cieklo-tryskalo z drugiejpiersi.nadal tak mam ale teraz wytarczy tetrowa pielucha. a staniki do karmoenia naprawde musza byc dobre-wygodne,dopasowane i przewiewne.wtedy wszystko bedzie super! 
a ponoć się czasem zdarza.... a tu ludzie patrzą