no witajcie kochane, dzieki za miłe przyjęcie z powrotem po wakacyjkach
siedzę sobie już w pracy od rana na nogach
oczywiście okazło się że mój gin ma dziś urlop, więc pójdę jutro, bo miałam się zameldować zaraz po powrocie
moje maleństwo tak fika po brzuszku, że trudno znaleźć jakąkolwiek wygodną pozycję
co do wesela, to było super, choć nie mogliśmy zostać do końca, bo dziś nie byłoby szans na naormalne funkcjonowanie w pracy
moja panna bawiła się z nami do 19, a potem zawieźliśmy ją do domu i mieliśmy czas tylko dla siebie... wytańczyłam się na następne 14 miesiecy (no wiecie potem karmienie i te sprawy, to nie da się szaleć), aż ciotka zabraniała mi tańczyć, bo bała się że wyląduję na porodówce, a ja uwielbiam tańczyć, więc sobie nie żalowałam, a i dzidziusiowi chyba sie podobało, bo od czasu do czasu radośnie podrygiwał i mieliśmy wtedy takie tańce w trójkącie
w każdym razie imprezka się udała, pomimo niezbyt ciekawej pogody, ale pierwszy raz wystąpiłam w czarnej kiecce
, bo w żadną inną się nie zmieściłam
co do nawału pokarmu, to owszem zazwyczaj się pojawia i jest trochę niefajnie, ale ja na to bardzo często przystawiałam małą do piersi i nie piłam wtedy za dużo (choć mi się chciało), bo kazdy dodatkowy płyn wzmaga laktację i jakoś szybko przeszło (w każdym razie laktator niewiele pomagał, dzidzia znacznie lepiej)
a nad morzem to taka zimna woda była, że ja rzadko zanurzałam stopy, bo jestem raczej cieplolubna
i jeszcze coś na poprawkę humorku w ten smutny pogodowo dzionek:
http://macdac.blox.pl/html