Witam
Jestem padnięta po weekendzie.Wczoraj byli znajomi z córeczką,śmiechulna dziewczynka.W szoku byłam jaka ona grzeczniutka,no i jaka tancereczka.

Tylko usłyszała muzyczkę,nawet w reklamie,od razu zaczynała wywijać bioderkami.Fajne są takie dwuletnie maluchy

Dzisiaj natomiast przyjechał brat męża z żoną,plus drugi brat i siostra.NA SZCZĘŚCIE nie przyjechał bratanek męża,ten dziabołek wcielony został z babcią

Myślałam że pod sufit podskoczę ze szczęscia.A tak się martwiłam.Ufffff.
Mężulek pojechał więc po zakupy,ja zrobiłam obiad,posiedzieliśmy z gośćmi,podzieliliśmy się opłatkiem,bo w święta nie będziemy sie widzieć,bo jakby co wolę rodzić u siebie w mieście niż u nich na wsi.A z resztą to za daleko i wymęczyłabym się tylko.
Goście nie posiedzieli zbyt długo,no i fajnie bo pod koniec ich wizyty dostałam silniejszych skurczy i musiałam się położyć,ale wzięłam swoje tableteczki magiczne i przeszło.
A pod wieczór ubraliśmy z mężem choinkę

W końcu mamy porządne drzewko a nie 30centymetrowego knypka (mała choineczka natomiast trafiła do sypialni).
Jutro mam KTG,mam nadzieję że wyjdzie ok.We wtorek USG.No i jeszcze wspomnę że moj mąż zaczął właśnie 2 tygodniowy urlop,

Cieszę się,bo wreszcie będę miała się do kogo odezwać w ciągu dnia.
