Witajcie!
Ja już po obiadku i poobiedniej drzemce. Od kilku dni budzę się już o 7 rano i spać nie mogę ale najważniejsze że jestem wyspana.
Wczoraj załapałam doła i dostałam taki skurcz że szok. Akurat szłam do miasta jak dostałam sms-ka że zmarła moja ciocia która chyba najbardziej z cioć wyczekiwała naszego maluszka
Dobrze że obok był płotek to się go chwyciłam bo bym sie wyłożyła jak długa na chodniku. Szczerze to częściowo film mi sie urwał. Pamiętam tylko że jakiś gość pytał się mnie czy mi pomóc. Nawet nie wiem co mu odpowiedział...czy wogóle coś powiedziałam. Ale wziął mnie pod rękę zapakował do swojego auta i zawiózł na oddział położniczy. Czekał na mnie na korytarzu. Dostałam Nospe domięśniowo. Podłączyli mnie pod KTG i po godzinie jak mi odpuściło to wybłagałam żeby mnie puścili do domku. Ten facet na mnie czekał. Zawiózł mnie do domu. Wiecie że nawet nie pamietam czy mu podziękowałam
Mam nadzieje że jak go gdzieś zobacze to go poznam.
i podziękuje. Tymczasem zmykam do rodziców na kawusie. Nie chce mi się samej w domku siedzieć.
asika82, współczuję Ci. Mogliby chociaż w niedziele dać Ci spokój.
A co do porodu to ja bym chciał urodzić tak koło 15 kwietnia. Nie wcześniej.
Miłego dnia laseczki.