Strona 381 z 1166

: 14 lut 2009, 20:38
autor: szkrab
a co to jest misiowy ogrodek?
Shoo to sa kaszki warzywne ktore mozna podawac z mlekiem modyfikowanym albo zageszczac tym zupki http://www.nynek.pl/index.php/cPath/8_9 ... 8f42c9,Ale wtedy ja nie dodaje mleka tylko sypie pare lyzek kaszki i zupka jest bardziej pozywna.

Gie mam nadzieje ze wieczor sie uda :-)

A co do przechowywania to na drogi dzien mozna spoko podac.A jak na dluzej to dobrze by bylo zapasteryzowac i wtedy mozna dluzej przechowac.

Nic ja zmykam na jakas lampke winka z mezusiem.Zycze udanych wieczorkow walentynkowych :ico_buziaczki_big:

: 14 lut 2009, 22:34
autor: shoo
taaa.. moj wieczorek taki udany, ze niech go szlag... A. wlasnie poszedl spac, zreszta byl tak wymeczony po podrozy, ze nawet nie pogadalismy dlugo... nie jestem na niego zla, bo w sumie dzisiaj spedzil 13 godzin w samolocie i do tego jeszcze troche na lotniskach (czekajac na przesiadke)... wiec spoko... aa i dal mi na walentynki sliczny srebrny lancuszek z przywieszka :ico_brawa_01: zrobie moze jutro zdjecie i wkleje..

no, ja dla niego prezentu nie mialam, ale pomyslalam, ze zrobie kolacje i po prostu pobedziemy sobie razem... ugotowalam te zupe gulaszowa, wyszla smaczna, ale A. akurat chyba nie byl w nastroju na zupe :/ no coz, zdarza sie...

w ogole, Jasperek przez caly wieczor ryczal :ico_olaboga: myslalam, ze mi glowa eksploduje, non stop tylko biegalam i cos robilam... a to gotowanie, a to kapanie malego, a to noszenie go na rekach itd... takze z A. nie mielismy ani chwili "prywatnosci"... a szkoda.

moze jutro bedzie lepiej...

mam nadzieje, ze Wam sie wieczory walentynkowe udaly :-)

: 15 lut 2009, 09:55
autor: Gie
Heja :)

u nas wieczor tez nie za bardzo...

Pan siedzial dlugo u mechanika (udalo sie zespawac te dziure w deklu), potem pojechal do szwagra, bo ten mu zalatwil jakis garaz i obaj mocowali ten dekiel pod samochodem... Zeszlo sie dlugo, znajomi stwierdzili, ze w takim razie nie jedziemy w ogole do tego kina. No i nici z mojego "Czesia" :( Ekipa wpadla do nas, chcielismy zamowic pizze, ale okazalo sie, ze trzeba bedzie na nia dlugo czekac, wiec faceci pojechali do Maca. Juz wiem dlaczego McDonald's-a nie ma na dowoz - zanim frytki dojechalyby do zamawiajacego - dawno przestalyby byc zjadliwe - wystarczy, ze nieco tylko ostygna i robia sie jak guma - a wiec nikomu ten Mac nie wyszedl na dobre, wszyscy jedli, ale narzekali, ze zimne, gumiaste, albo bez smaku... Zaraz nas brzuchy rozbolaly i towarzystwo sie rozeszlo...

Su byla najpierw grzeczna i radosna jak zawsze, ale jak faceci pojechali do tego Maca, a ja zostalam z dziewczynami, to Su strasznie zaczela plakac, plakala i plakala, a byla najedzona i przewinieta... Siedzialam z nia w sypialni i usilowalam ja uspokoic... Posmarowalam jej dziasla zelem - nie pomoglo, plakala nadal - dalam jej Panadol - nie pomoglo... potem czopek, ehhh... Strasznie krzyczala, wypluwala smoka, mysle, ze to te dziasla - nie wiem... W koncu ja mocno przytulilam i zaczelam kolysac i udalo mi sie ja uspokoic, az w koncu zasnela. Znajomi poszli, wiec ja przelozylam mala do lozeczka i sama wskoczylam do wyrka. Ale ona zaraz sie obudzila i znowu zaczela plakac niemilosiernie. I kaszel ja meczyl potworny (juz nie suchy, tylko mokry, wiec Pan pojdzie z nia jutro do lekarza, oby to nie bylo zapalenie oskrzeli :ico_sorki: :ico_sorki: ) Zmierzylismy jej temperature, ale bylo ok. No i znowu wzielam mala na rece, przytulilam i kolysalam i w koncu zasnela. Przelozylam ja do lozeczka, spala niespokojnie i budzila sie co chwila jak smok jej wypadal, a potem znowu sie calkiem rozbudzila i musialam powtorzyc schemat - wyjac z lozeczka, przytulic, ukolysac, uspokoic... Nocka nie byla fajna, mala budzila sie kilka, jak nie kilkanascie razy... :ico_olaboga: :ico_olaboga: nie wiem czemu... w sumie - spala prawie do 7:00, z tym, ze to nie bylo takie prawdziwe spanie... wiec i ja dzisiaj ledwo chodze... :ico_noniewiem: :ico_noniewiem: :ico_noniewiem: :ico_noniewiem:

od Pana na Walentynki nie dostalam nic, ja dla Niego tez nic nie mialam...

: 15 lut 2009, 10:10
autor: shoo
Gie, to widze, ze mialysmy podobnie... tak, jak pisalam, nam tez maly wczoraj dal koncert... ale w nocy spal ok, dzisiaj tez juz jest dobrze... podejrzewam, ze wczoraj tak plakal, bo przegapilismy moment, kiedy byl zmeczony i nie wlozylismy go do lozeczka (A. sie z nim bawil i nie zwracal uwagi na sygnaly Jasperka, typu przecieranie oczek, ziewanie, stekanie)... no i dostalismy za swoje :-D uch...

co do frytek - to rzeczywiscie, one sa dobre tylko wtedy, jak sa wyjete z frytkownicy... po 10 minutach nie sa juz zjadliwe

A. wlasnie pojechal do sklepu po jakies rzeczy na sniadanie (tzn. mamy pelna lodowke, ale on chce bekon i cos tam, wiec mowie: jedz i przywiez... i pojechal)

wkleje Wam fotke naszyjnika, ktory od niego wczoraj dostalam :-)

Obrazek

Obrazek

ladny, nie? mnie sie podoba...

: 15 lut 2009, 11:23
autor: margarita83
witam i ja
doczytałam was.
A więc meble wybrane :-D :-D :-D

walentynki prawie udane.
po całym dniu w samochodzie w ogóle nie ielismy ochoty na wyjazdy, ale nie mogliśmy wystawić tych znajomych.
Teściowa nie wzięła Majki do siebie tylko przyszła do nas.
Mała jak wychodziliśmy to tak wyła że szok, wróciłam się ją uspokoić, jak juz sie uspokoiła to dałam ja teściowej, a mała znowu, na to teściowa "idźcie już bo nie wyjdziecie, ja sobie tu z nią poradzę". Faktycznie, wyszlismy z domu o 20, P. dzwonił do niej ok. 21.30, mała spała :-)

Ja od P. też nic nie dostałam (no oprócz ych mebli :-D ) ale sama dla niego też nic nie miałam ;-)

Majka wstała o 7, oboje jestesmy jak z krzyża zdjęci :ico_olaboga:

Lecę bo syrenka wyje :ico_olaboga: :ico_placzek:

: 15 lut 2009, 11:52
autor: Gie
a do mnie wlasnie zadzwonila mama, ze dostala informacje, ze jej ciotecznego brata zona zmarla - miala 44 lata, osierocila dwoje dzieci... Wyszla do pracy na nocna zmiane, jechala przed 22:00 na rowerze i na jej ulicy potracil ja samochod, a kierowca uciekl. Ona lezala w rowie przez godzine zanim ja znalezli i zabrali do szpitala, ale podobno glowe miala tak roztrzaskana, ze lekarz od razu powiedzial, ze nie daje jej wiecej niz 5 % szans, a jesli nawet przezyje - to... wiadomo... roslinka...
no i zmarla w szpitalu :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

nie bylam z nimi zbyt blisko, ona nawet wydawala mi sie malo sympatyczna, ale jak pomysle, ze jakis sk**iel potracil czlowieka i uciekl z miejsca wypadku, a ofiara lezala sama przez godzine w rowie, w ciemnosci i zimnie, to wyc mi sie chce... :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: Mam tylko nadzieje, ze nie byla przytomna, z takimi obrazeniami raczej o to nie trudno... i ze nie cierpiala... :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki:

jej maz jest policjantem, kawal chlopa z Niego, ale mysle, ze jesli zlapie sprawce, to go chyba zabije...
jak na razie siedzi i placze i nie jest w stanie nic robic... nie dziwie sie...


boshe, i te biedne dzieci, ktore juz nigdy nie zobacza mamy... :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

boshe, jaki swiat jest okrutny... :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek: :ico_placzek:

[ Dodano: 2009-02-15, 11:06 ]
i wlasnie dlatego jestem za kara smierci i nigdy nie zmienie zdania!!!!

"osoby", ktore swiadomie robia krzywde innym ludziom, morduja, gwalca, albo zbiegaja z miejsca wypadkow - nie zasluguja na to, zeby zyc, nawet zamkniete w wiezieniu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

: 15 lut 2009, 12:19
autor: Iwona H
Gie, przykra historia.
Najgorsze jest to,że sprawca uciekł z miejsca zdarzenia. :ico_olaboga:
Co za ludzie, czy ich sumienie nie będzie dręczyło. Chociaż tacy to chyba sumienia nie mają.
Biedne dzieci :ico_pocieszyciel:

[ Dodano: 2009-02-15, 11:25 ]
Walentynki..... :ico_noniewiem: , u nas jak zwykły dzień. No może za wyjątkiem,że G. obudził mnie rano z różą w ręku :ico_szoking: , nawet nie słyszałam jak wyszedł z domu żeby ją kupić a przy okazji zakupy zrobił.
Wczoraj miałam walentynkowy obiad zrobić ale jakoś nie miałam weny, rano zadzwoniła moja mama żebyśmy do niej przyjechali na obiad i tak zrobiliśmy. Potem prosto od mamy G pojechał do pracy a mój tato odwiózł mnie z dziećmi do domu. A o 23ej jak wrócił G to ja już spałam. I tyle było z Walentynek.

[ Dodano: 2009-02-15, 11:27 ]
Margarita pochwal się jakie mebelki wybraliście.
Shoo, śliczny naszyjnik.

: 15 lut 2009, 14:58
autor: Gie
dziewczyny, mam do Was pytanie odnosnie dodawania kaszy manny do jedzonka. Nam pediatra kazala podawac po troszku tak ze 3 razy w tygodniu na poczatek.
Pan byl dzisiaj na zakupach, kupil kasze manne blyskawiczna. Na opakowaniu jest napisane, ze 2-3 lyzki kaszy na 0,5 l mleka i zeby zagotowac mleko i dorzucic potem te kasze i jeszcze ok. 3 minut gotowac mieszajac.

Jak Wy to przygotowujecie? Gotujecie kasze na wodzie, czy jak??? ale ja jestem tepa... :ico_noniewiem: :ico_noniewiem: :ico_noniewiem: :ico_noniewiem: nie mam pojecia jak to zrobic...

i gotujecie kazdorazowo przed posilkiem, czy gotujecie wiecej i przechowujecie?

[ Dodano: 2009-02-15, 14:07 ]
teraz zobaczylam, ze jest z BoboVity mleczna kaszka manna na mleku modyfikowanym - moze cos takiego kupic i nie bawic sie w oddzielne gotowanie??? boshe... :ico_noniewiem: :ico_noniewiem: :ico_noniewiem:

: 15 lut 2009, 15:10
autor: Iwona H
Gie, ja najpierw ugotowałam same warzywka (marchew, pietruszka i ziemniaczki) a pod koniec gotowania wsypałam pół łyżeczki kaszy. A gotuję tak na 2 dni, mniej więcej wychodzi mi jakieś 2 słoiczki. Po ostygnięciu część przekładam do miseczki i karmię małą a drugą część jak już jest zimna chowam do lodówki.

: 15 lut 2009, 15:31
autor: Gie
IWONA - dzieki za rady... dajesz malej pietruszke? Mozna? Bo ja nigdzie nie widzialam sloiczkow z pietruszka... A powiedz mi - jak juz ugotujesz te warzywka, to co z nimi dalej robisz? Rozgniatasz widelcem? Miskujesz? Przecierasz przez sitko??
Bo ja dzisiaj probowalam podac malej ten moj wczorajszy wynalazek, ale z mlekiem (wygladalo jak gesta zupa) i tez od razu miala odruch wymiotny, wiec spasowalam... Chyba nie jestem tak kulinarnie uzdolniona jak mi sie zdawalo... :-D :-D :-D :-D :-D

mysle, ze nie chce tego jesc przez kurczaka - bo tam nawet po zmiksowaniu sa takie jakby włókna... Jutro sprobuje zetrzec jej tylko marchew z jablkiem (rozumiem, ze marchewka moze byc surowa??) i zobaczymy jak jej podejdzie danie wegetarianskie...

[ Dodano: 2009-02-15, 14:35 ]
aaa, no i podalam malej kaszke ryzowa z malinami.
zrobilam to teraz, bo jesli ma ja bolec brzuszek, to lepiej w ciagu dnia lub wieczorem, a nie w nocy...

wypila 120 ml :ico_brawa_01: