u nas też weekend poza domem:)
w sobotę byliśmy na zamku w Golubiu-Dobrzyniu za turnieju rycerskim. Matylda zakochana, bo była drużyna ze stadniny, gdzie Matylda na koniach jeździ ( więc był jej ukochany koń Bartek, Luiza i Gama), no wracać nie chciała; potem był turniej bojowy rycerzy pieszych- jak Ci chłopi się wypocili, bo ubiór i broń była identyczna jak w średniowieczu.
A wczoraj byliśmy w Toruniu na Dniu Smerfa; Matylda się wybawiła, a dzień zakończyła kąpielą w fontannie :)
Niestety weekendy tak szybko mijają
dziś kiszę się w pracy, w dodatku sama na popołudniówce, bo sezon urlopowy się zaczął
I pochwalę się- Marcelka zaczęła sama stawiać swe pierwsze kroczki, choć woli na czworakach biegać, to jak się zapomni to przejdzie kawałek sama i buch na cztery :)
Quanchita ale Ci wypadu zazdroszczę...