Awatar użytkownika
kasia1983
Mistrzu dwa tysiace!
Mistrzu dwa tysiace!
Posty: 2032
Rejestracja: 13 mar 2007, 10:20

24 kwie 2007, 09:35

no takie dzieci juz umyte i ubrane są cudowne ale ten momęt wyjścia z brzuszka jest średnio przyjemny ale przecież i tak będziemy te skarby kochać
I oby nie były podobne do teściowych :ico_oczko: a co do nosków to faktycznie istnieje ryzyko dziedziczenia takich kształtów

Awatar użytkownika
magda26
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3206
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:25

24 kwie 2007, 09:38

w poniedziałki i wtorki o 5.10 rano :ico_oczko: ( jak ktos nie moze spac jak ja :-D ) program 1 powtarza odcinki serialu " Pierwszy Krzyk" są to losy kobiet które rodzą dzieci. I powiem wam ze za kazdym razem co ogladam i sie rodzi dzidzia to płacze ze sie urodziło :ico_wstydzioch: bardzo mnie wzrusza moment rodzenia ...... :ico_oczko:

mama_zuzi1980
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5549
Rejestracja: 07 mar 2007, 17:51

24 kwie 2007, 10:59

Hej Laseczki,
Tak czytam te Wasze porody i za kazdym razem sie wzruszam. Ja jeden porod mam juz za soba. W maju 2002 raku urodzilam Zuzie i porod wspominam jako jeden z najcudowniejszych i kosmicznych wydarzen w moim zyciu . Pomimo ze bylam mlodziutka (21 lat) i nie chodzilam do szkoly rodzenia i rodzilam w szpitalu ze tak powiem o sredniej renomie to bylo suuuuper.
Jedyny luksus na jaki sobie pozwolilam to „zarezerwowanie „ sobie poloznej do mojej dyspozycji na czas porodu. Kosztowalo mnie to 150 zlotych ale jesli ktoras ma taka mozliwosc to polecam. Tak naprawde najwiecej zalezy od nas i wlasnie poloznej. Lekarza zobaczylam dopiero na szyciu (i cale szczescie bo gbur byl niesamowity).
Takie miesiaczkowe bole brzucha i spnanie sie macicy zaczely sie u mnie 1 dnia 38 tygodnia ciazy, gdy wyszlam na zakupy. Kupilam pare ciuchow, odprowadzilam babcie na autobus, pogadalam z kolezanka (co jakis czas lekko sie skrzywiajac bo cos mi sie tak wydawalo ze jakos dziwnie bolesne sa te „spinania macicy”) i w jakims glupim odruchu wpadlam do fryzjera aby mi podciela wlosy. No , wiadomo ze ciezarnej sie nie odmawia wiec jeszcze szybko sie obcielam i poszlam do domciu. Pamietam ze po drodze spotkalam znajomego, ojca 4 dzieci. Gdy powiedzialam mu ze chyba na dniach urodze to mnie wysmial i powiedzial ze z tak wysoko ustawionym, szpiczastym brzuszkiem to jeszcze z dwa tygodnie pochodze (ekspert jeden!!!). W domciu dostalam takiego kopa energii ze posprzatalam, wymylam podlogi, szorowalam wanne (bozuiu, naprawde nie wiem dlaczego) no i wieczorem tak kolo 20.00 mialam solidne skurcze, takie co 10 minut. Caly czas w swojej naiwnosci ludzilam sie ze to tylko skurcze przepowiadajace (w ogole ze skurczami sie meczylkam od 5 miesiaca ciazy wiec jakby bylam z nimi zaprzyjazniona, z tym ze te zaczynaly mnie bolec z tylu , na plecach). Zrobilam sobie kolacyjke, zjadlam puszke sardynek hehehe i jak mnie lapal skurcz to robilam rzut na stos poduszek na lozku, glowa w dol bo wtedy mnie mniej bolalo. Dopiero wtedy postanowilam zadzwonic do poloznej. Tak kazala jeszcze poobserwowac i jesli skurcze beda juz co 5 minut to przyjechac do szpitala. Postanowilam pojsc na spacer, jednak po jakichs 50 metrach w tyl zwrot po torbe i jednak pojechalismy do szpitala bo bol przy skurczu byl taki ze nie moglam isc. Bol ten mozna opisac do bardzo silnego bolu miesiaczkowego z jdnoczesnie towrzyszacym mu sciskaniem dookola brzucha i plecy (wydawalao mi sie ze jakas metalowa obrecz sciska mnie wokol przy skurczu). W szpitalu okazalo sie ze mam 5 cm rozwarcia. Byla godzina po 21.00 .Polozna zapytala sie czy chce lewatywe i golonko. Zgodzilam sie i zrobila mi te lewatywe taka wlewka jednorazowa, po ktorej fantastycznie nasilily mi sie skurcze. Golenie to tez tylko podgolenie i tylko w okolicy wlotu do pochwy. I bardzo dobrze bo nie wyobrazam sobie pozniej gojenia rany z wrastajacymi tam wloskami.... ehhhh... Okolo 11.00 polozna powiedziala ze akcja nieco zwolnila, i choc ja cierpialam strasznie w skurczach to rozwarcie nie postepowalo tak szybko. Spytala sie czy zrobic mi masaz szyjki macicy... no akurat nie wiedzialam co to znaczy ale powiedziala mi ze jest to bardzo bardzo bolesne ale moze przyspieszyc porod o dobre kilka godzin tak ze juz do 2 godzin bym urodzila. No to sie zgodzilam. Bol masakra, zagryzalam zabki na wlasnej rece ale faktycznie skurcze zrobily sie o wiele czestsze (2-3 minuty) i bardzo silne. W czasie skurczu okrakiem siadalam na pilce, worku sako, kanapie, kucalam bo wtedy czulam nieco ulge.... Polozna przyniosla mi wody i powiedziala ze malymi lyczkami moge popijac... Nastepnie wlazlam pod prysznic i bylo cuuuudownie. Nie chcialam spod niego wychodzic... Okolo 12.30 poprosila mnie polozna na KTG i kazala sie polozyc na lozko. I to bylo nieprzyjemne bo w momencie skurczu nie moglam kucnac bo mialam ten cholerny pas ktory sciskal mi dodatkowo brzuch. Dlatego zaczelam sie robic marudna i mowic ze juz chce urodzic.... W miedzyczasie zrobilo mi sie bardzo niedobrze i polozna podala mi miseczke wiec sobie zwymiotowalam. Nastepnie poczulam zupelnie cos innego: zachcialo mi sie tak strasznie kupe ze myslalam ze pekne. Parcie niesamowite. Mowie do poloznej ze musze przec, ona ze jeszcze nie ze brakuje mi centymetra do rozwarcia, ja jednak nalegalam tak bardzo ze polozna powiedziala „no dobra jak ci powiem to delikatnie poprzyj” Hehe... Tak zaparlam ze polozna ledwo zdarzyla rekawiczki na czyste zmienic i podklad dac swiezy . Za drugim parcie wyszla Zuzia!!! Byla 1.15 w nocy. Sama nie moglam uwierzyc ze to juz po, ze nic mnie nie boli... Coz za cudowne uczucie.... Dali mi malenstwo do przytulenia, wytarlam jej buzke moja koszulka, i ucalowalam po raz pierwszy. Bylam najszczesliwsza na swiecie!!! Nastepnie gdy juz ja zabrano na badanko, przy pierwszym parciu wyszlo lozysko. Najmniej milo wspominam szycie,gdyz pomimo znieczuleni bolalo mnie... To znaczy czulam uklucia i szarpania, ale w zasadzie to w glowie bylam w raju ze mam swoja dzidzie i nawet probowalam zartowac z lekarzem. Wiem ze podczas akcji porodowej doszlo do naciecia krocza, ale naprawde nie wiem kiedy to bylo..... Wszystko dzialo sie tak szybko. Po przetransportowaniu mnie na swoja sale czulam tylko taki maly ogien miedzy nogami, ale nie byl to bol, a obok lezala moja kruszynka, ktora rozkosznie sobie spala. Kilkakrotnie przychodzila do mnie polozna , kazala mi mierzyc temperature, pozniej probowalam wstac do toalety i jakos poszlo, choc bylam slabiutka. Ale teraz wiem jak wazne jest wstac jak najszybciej, ostroznie ale dosyc predko.... Najgorszy bol miedzy nogami pojawia sie okolo 2-3 doby po porodzie kiedy szwy zaczynaja zasychac i ciagnac a macica bardzo kurczyc, co powoduje bol brzucha. I wlasnie w tym momencie tak bardzo dziekowalam bogu ze mialam lewatywe i ze nie musialam isc do toalety z „grubsza sprawa” bo podobno nie za ciekawie wtedy jest..... Polozna mi powiedziala zebym podmywala sie jak najczescie, nawet 5-6 razy dziennie i faktycznie szwy goily sie fantastycznie, (mialam te rozpuszczalne).
Caly porod to byl kosmos dla mnie. Nie wiedzialam ze kiedykolwiek bede zdolna do takiego wysilku jakim jest urodzenie dziecka. A teraz druga ciaza , nowe obawy, tym bardziej ze bede rodzila w innym kraju iec i sam porod bedzie pewnie wygladal nieco inaczej.... Ale jak pomysle ze nagroda za ten wysilek bedzie malenstwo to wtedy nic sie nie boje. A wrecz przeciwnie nie moge sie doczekac mojego porodu. To na pewno bedzie rownie cudowne uczucie jak za pierwszym razem. :ico_brawa_01:

Awatar użytkownika
magda26
Trzy tysiące lat minęło...
Posty: 3206
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:25

24 kwie 2007, 12:09

mama zuzi bardzo ładnei to opisałas :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

Awatar użytkownika
zborra
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 9819
Rejestracja: 19 kwie 2007, 21:41

24 kwie 2007, 12:25

:ico_brawa_01: Tak bardzo mi się to podoba...Tylko pozazdrościć. I w sumie z opisu wynika, że trochę to wszytsko trwało, to napisałaś w taki sposób, że czyta się jak najprzyjemniejszą historię!

NICOLA_1985

24 kwie 2007, 12:40

ja mam pierwszy poród jeszcze przed sobą ale zastanawia mnie dziwne podejście jednej z moich znajomych a właściwie to jest kobieta u której pracuję jako opiekunka do dziecka juz ponad 8 miesięcy... nie miała żadnych przeciwwskazań do porodu naturalnego zdrowa kobita jak ryba... w prawdzie pierwsze dziecko po 30tce ale jak tylko nie urodziło się w pierwszym dniu w terminie to odrazu poleciała na cesarke do prywatnej kliniki bo jej w szpitalu kazali czekac bo jeszcze widocznie nie czas... zrobiono jej cesarke i dzidzia ledwo skonczyła 4 miesiace a ona już miała tego dziecka dość przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie bo na gwałt szukała opiekunki do dziecka a z racji ze ja mam doświadczenie w opiece nad dziecmi zgodziłam się maluchem zajmować. kobita wróciła do pracy, nawet nie wyobrażacie sobie jaka ona ma zadowolona mine gdy ja przychodze bo wtedy moze sobie już wyjść i mieć "święty spokuj" dziecko rzeczywiscie jest dość absorbujace ale to jest przecież małe dziecko które potrzebuje opieki i uwagi. mam zabronione noszenie go na rękach i jakiekolwiek formy rozpiszczania zeby tego nie wymagał od swoich rodziców. jeszcze do niedawna chodziłam według grafiku teraz mam połączone godziny wiec zdarza sie ze mam wiecej dni wolnych w tygodniu które wykorzystuje na załatwianie swoich spraw.. przeprowadzka, przygotowania do slubi czy wizyty u lekarza... no a kobitka wymysla sobie gdzie to ona nie musi pojechac i cos pozałatwiac akurat jak ja mam wolne no i oczywiscie nie ma z kim dziecka zostawić...więc dzwoni po mnie... a nie daj boze zebym jej odmówiła.. oczywiscie o dodatkowej zapłacie za nadgodziny nie ma mowy... więc od pewnego czasu się nie zgadzam bo ja też potrzebuję wolny czas na swoje sprawy. nie wiem skad się bierze takie podejscie do macierzyństwa. ostatnio miałam cała sobote z głowy bo laska se przypomniała ze przydałoby sie mieszkanie posprzątac no i co zrobić z dzieckiem? przecież dziecko przeszkadza w sprzataniu.... przynajmniej ona tak uważa... nie rozumiem tego moja mama miała dwujke malutkich dzieci rok po roku i potrafiła wszystko przy nas zrobic. zastanawiam się czy moze to efekt porodu u niej wywołuje takie podejscie do tego dziecka? czy to jest mozliwe?

Awatar użytkownika
jagodka24
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 8382
Rejestracja: 07 mar 2007, 15:05

24 kwie 2007, 13:37

ja prawde mowiec t obawiam sie porodu ale jednoczesnie nie moge sie doczekać
a to juz niedługo

Awatar użytkownika
anza
Jestem najmądrzejszy na forum!
Jestem najmądrzejszy na forum!
Posty: 1559
Rejestracja: 09 mar 2007, 17:28

24 kwie 2007, 13:39

Mamo Zuzi - suuuuuuper opis! bardzo dziękuję! :ico_prezent:
nawet się wzruszyłam...... :ico_wstydzioch:

[ Dodano: 2007-04-24, 13:43 ]
Nicola ja to myślę, że ta kobieta nie była po prostu gotowa na macierzyństwo i tyle. W dodatku wygląda na niezłą egoistkę i chyba jeszcze nie "dorosła" do roli matki.

mama_zuzi1980
Cyber rusałka
Cyber rusałka
Posty: 5549
Rejestracja: 07 mar 2007, 17:51

24 kwie 2007, 14:17

Dziewczynki, juz niedlugo Wy bedziecie pisac wlasne scenariusze :ico_brawa_01: I mnie podtrzymywac na duchu jak mi sie tchorz wlaczy :ico_oczko:
Nicola, moze to osoba ktora inaczej wyobrazala sobie macierzynstwo, ze nie bedzie musiala tak wielu rzeczy sie wyrzec, wiele ograniczyc. Ja rowniez mialam ciezkie momenty po kilku miesiacach kiedy marzylam o chwili tylko dla siebie... Ale tesknota za maluszkiem byla w moim przypadku silniejsza, i nie wytrzymywalam bez Zuzi 2-3 godzin. Ale sa rozne mamy, wyrastaja rozne dzieci.... JA mysle ze powinnas mu dawac tego czego nie dostaje od mamy, czyli wbrew zakazom tulic, tulic, tulic..... Szczesliwy malec ze ma troskliwa nianie :-D :ico_brawa_01:

NICOLA_1985

24 kwie 2007, 14:51

nie wyobrażam sobie stosowac się do jej poleceń.... jak jej nie ma to oczywiscie odrazu malucha biore na kolana albo na rece bo on uwielbia sie przytulac i wygłupiać :-) teraz troche brzuch mi przeszkadza w noszeniu go na rękach ale to nic :ico_oczko: jakos daje rade. nie wyobrażam sobie żebym mogła w ten sposób podchodzic do swojego dziecka

Wróć do „Ciąża, czyli nasze 9 miesięcy”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Ahrefs [Bot], Google [Bot] i 1 gość