No dobra, postaram się cosik napisać...Najpierw to, że po szczepieniu na razie ok, nakarmiłam ją cyckiem, a potem wpyliła prawie 50ml kaszki z deserkiem! a potem zobaczyłam że już po 14, a ja miałam jechać do pracy!
i biegiem...a na miejscu okazało się, że moją wspaniała szefowa
zapomniała do mnie zadzwonić, że nie muszę przyjeżdżać!
no to solarka
kilka sklepów i do domu...wieszanie prania, obiad w biegu i słuchanie relacji, co to moje dziecię robiło...A mianowicie...zakrztusiła się śłiną tak, że dziadki prawie osiwieli! i nie chciała im zjeść mleka z kleikiem...
A potem się obudziła, zjadła z obu piersi i chyba z 60-70ml zupki!!! babcia jej ugotowała marchewkę, pietruszkę i ziemniaka...jadła aż jej się uszy trzęsły!!!
Patrycja no wiesz...siadanie to ja jeszcze zrozumem...ale stanie?
zepsujesz mu kręgosłup....
Doris faktycznie masz pecha...ale może jakoś dacie radę? może złapiesz jakąś robotę na troszkę, a potem wreszcie ten program szkolny wypali??? powodzenia!!!
Sikorka no pięknie grzanki robisz!!!
Glizdunia świetnie, że Maya tak przybiera...od razu lepiej nie? oby tak już zostało!
No a ja teraz będę 3tygodnie żyć w stresie, czy moje dziecko wreszcie z kurdupla się zmieni w człowieka! mama już zapowiedziała, że teraz będzie jej robić obiady! a ja już częściej będę robić mleko z kleikiem i podawać w dzień kaszkę...to może coś drgnie?
Idę...bo kupa się zrobiła w leżaku