Goonia pisze:CleoShe Norbercik coraz śliczniejszy i chyba coraz bardziej podobny do tatusia
A podobny do tatusia.. same porównajcie
Goonia pisze:A Ty już jesteś szczuplutka, chyba już wróciłaś do starej wagi co?
Co do wagi to ja przytyłam w ciąży jakieś 13kg i w ogóle nie było po mnie tego widać. Ważyłam ok 64kg z czego 10 już mi spadło.. Praktycznie od razu. Położne też mówiły, że brzuch bardzo szybko mi wciągnęło bo już jest normalnie płaski. Teraz ważę 54kg i dobrze mi z tym. W sumie to się wcale nie starałam i nie staram by zrzucić nadmiar tych kilogramów.
K@tk@ i Gosia.. super bobaski
.
Madziarka.. szykuj się szykuj.. Twoja kolej wkrótce
. Nie ociągaj się.. Popracuj trochę
A ogólnie to.. brak mi sił
Przechwaliłam chyba swojego chłopa. Na początku był mi taki pomocny, tak wspierał mnie i nie pozwalał mi się załamywać kiedy te pierwsze dni były takie trudne przy naszym niemowlaczku, a teraz? Mam wrażenie, że ucieka od wszystkiego. Pracuje 3 noce w tygodniu, ale praktycznie tak jakby pół tygodnia jest nieobecny bo idzie na 18 do pracy, kończy o 6.. wróci do domu to śpi do 14-15.. wstaje szykuje się do pracy i znów go nie ma. Ale resztę tygodnia jest wolny, niby mamy czas dla siebie, ale kiedy nie pracuje to późną nocą chodzi spać, wstaje w południe i pół dnia zmarnowanego. Jak go budzę by wstał to zły jest. Moja mama teraz jest u nas to tylko ucieka od nas, ode mnie.. Ja chcę spędzać z nim czas a on tylko chce się z domu wyrwać. Wczoraj wieczorem poszedł do znajomych.. oświadczył mi, że idzie i nie liczyło się moje zdanie. Powiedział, że wróci o 11.. i pomimo, że dzwoniłam, mówiłam, żeby już wracał to wrócił dopiero po 2. Dzisiaj.. poszłam z mamą do jej koleżanki.. O 18 rozmawiałam z Rafałem przez telefon, powiedział, że jest na mieście - spotkał znajomych w sklepie i, że pomoże im zanieść ze sklepu do chaty sprzęt do ćwiczeń. Umówiliśmy się, że jak będziemy wracały z mamą od tej znajomej to, że spotkamy się może gdzieś na mieście i razem wrócimy. Ale mąż tej znajomej odwiózł nas samochodem więc koło 8 dzwonię do niego, że my jesteśmy już w domu i pytam się za ile on będzie. On na to, że dopiero przyszli do domu, jedzą pizzę i wróci za 2h. A mi już ciśnienie skoczyło.. Wkurzyłam się na niego bo jutro idzie do pracy więc będzie pewnie spał znów do południa, wstanie.. będę musiała mu zrobić obiad i kanapki do pracy i nie będzie go
2,5 godziny temu rozmawiałam z nim, powiedział, że wróci za godzinę. A wciąż go nie ma.. teraz już nawet phone ma wyłączony i normalnie szlag mnie trafia
Jakoś nie możemy się dogadać.. i płakać tylko mi się chce, bo wszystko jest na mojej głowi. Norbert dla niego to tylko przyjemność ale też kiedy on nie płacze, bo jak płacze to każe mi coś z nim zrobić by nie płakał
Nie mam już sił.. noce zarywane przez maluszka, rano trzeba wstać a on tylko szuka swobody. Normalnie załamać się idzie
Ehh..