Strona 397 z 420

: 05 sty 2010, 17:20
autor: leona
cos sie zdecydowac nie moze, czy chce byc twarda, czy miekka
:ico_haha_01: wazne ze cos wogole sie dzieje :ico_oczko:
Czyli wszystko sie tylko potwierdzilo, pocieszona jestem srednio,
z jednej strony dobrze ze te przypuszczenia sie potwierdzily :ico_oczko:
oby maluszek szybko zdecydowal sie na wyjscie :ico_sorki:

: 05 sty 2010, 17:24
autor: Helen
wazne ze cos wogole sie dzieje
no jasne, u mnie szyjka niby skrocona, ale kiedy sie konkretna akcja zacznie, nie wiadomo... :ico_noniewiem:
oby maluszek szybko zdecydowal sie na wyjscie
na razie ani prosby, ani grozby nie pomagaja :ico_oczko: :ico_haha_01: rozpycha sie tylko i cieszy zyciem w tropikach, w temp 37 stopni, chyba przeczuwa, ze po drugiej stronie brzuszka zima, snieg i minusowe temp. :ico_oczko:

: 05 sty 2010, 17:28
autor: leona
na razie ani prosby, ani grozby nie pomagaja
:ico_haha_01:

moj tez wlasnie strasznie sie rozpycha :ico_olaboga:

chyba trzeba isc polezec przed tv bo niedlugo bede tylko o tym mogla pomarzyc :ico_haha_01: :ico_oczko:

: 05 sty 2010, 17:31
autor: Helen
chyba trzeba isc polezec przed tv bo niedlugo bede tylko o tym mogla pomarzyc
trzeba korzystac z kazdej okazji :ico_oczko: ja juz od kilku dni lezec nie moge, ehhh
moj tez wlasnie strasznie sie rozpycha
moje dziecko wczoraj wszelkie rekordy w przeciaganiu i rozpychaniu bilo :-D a teraz tez lobuzuje

: 05 sty 2010, 17:33
autor: leona
ja juz od kilku dni lezec nie moge, ehhh
:ico_olaboga:
a teraz tez lobuzuje
przynajmniej wiemy ze wszystko u nich ok :ico_brawa_01:

dobra zmykam :ico_oczko:

: 05 sty 2010, 17:35
autor: Helen
przynajmniej wiemy ze wszystko u nich ok
dokladnie, ja uwielbiam te rozpychania :-D
dobra zmykam
milego relaksu :-)

: 05 sty 2010, 19:17
autor: lilo
leona, noooo to ładnie się dzieje :ico_brawa_01:

Helen, mam nadzieję, że maluszek się zlituje i długo cierpieć nie będziesz :ico_oczko:

[ Dodano: 2010-01-05, 18:25 ]
Nas dziś odwiedził ksiądz, brzuszek został pobłogosławiony i ja też na szczęśliwe rozwiązanie :ico_oczko:

: 05 sty 2010, 19:57
autor: iw_rybka
witam dziewczynki,gratulacje dla Patrycji :ico_tort:

od wczoraj jestesmy w domku ale nie moge sie zoragnizowac,mimo,ze maz pomaga,mala je i spi,a tesciowa zrobila mi zapas jedzenia na miesiac :ico_oczko:

Zuzia kochana,od urodzenia niestety bardzo sie nacierpiala - okazalo sie,ze mialam cukrzyce w ciazy,mimo,ze badania robilam i wyniki byly w normie - podobno w ostatnim trymestrze sie pojawila i sprawila,ze nasza corcia zostala sztucznie "upasiona",a ta waga niestety nie byla dla niej na plus - miala niski cukier,grozila jej spiaczka,od urodzenia byla podlaczona do pompy z glukoza,do tego podczas porodu doznala porazenia stawu barkowego,czeka nas rehabilitacja,potem dostala zoltaczke - oczywiscie ta gorsza :ico_zly: i byla naswietlana ale dzis juz sie wszystko cofnelo,teraz tylko zostaje nam do "naprawienia" raczka naszej coreczki,ale damy rade :ico_brawa_01:

Jak bede miala chwile, to napisze wiecej.

Porod ekspresowy - o 17-stej odeszly wody,o 18-stej bylam na porodowce,o 21-szej zaczelam parte i o 21.25 mielismy Zuzke.Wszyscy tam byli w szoku,ze dalam rade urodzic sama i nawet mnie nie nacieli i nie peklam.Smarowanie oliwka krocza naprawde pomoglo :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01:

Pozdrawiam was kochane serdecznie i zycze szczesliwego Nowego Roku :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki:

Dziekuje za sms-y i mile slowa tu na forum :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki: Zycze szybkich i lekkich porodow :ico_sorki:

: 05 sty 2010, 20:08
autor: lilo
iw_rybka, super, że wreszcie jesteście w domku i wszystko wraca do normy :ico_sorki: :ico_brawa_01: Podziwiam za poród i trzymam kciuki za rączke Zuzi :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki:

: 05 sty 2010, 20:37
autor: Patrycja.le
Cześć dziewczynki,
iw_rybka, kurcze szkoda że tak wyszło z Zuzką, ale teraz już będzie tylko lepiej. Trzymam kciuki. A z tą cukrzycą jeszcze coś musicie robić?
leona, to teraz na Ciebie kolej. Trzymam kciuki bo jak poczytałam to coś się zaczyna już?
Jesteśmy w domku od wczoraj, ale ja jestem chora i dzisiaj lekarz przyjechał i od razu antybiotyk przepisał bo widział jak wyglądam :)

Co do porodu to nie było tak źle bo jak Wam pisałam to wody mi odeszły i pojawiły się małe skurczyki coś jak przy okresie. Obudziłam M. i dzwoniłam po mamę żeby zajęła się Krystkiem. Mama się śmiała jak mnie zobaczyła bo ją z wielkim uśmiechem przywitałam a myślała że będę się już bólu zwijać. Czułam się tak dobrze że nawet sama chciałam podjechać do szpitala :) No, ale mama przyjechała z moją siostrą i ona została z Krystkiem a mama nas zawiozła do szpitala.
Tam dostała lekki ochrzan że dopiero przyjeżdżam bo powinnam od razu jak tylko wody zaczęły odchodzić, ale przebadała mnie gin i powiedziała że jest ok i jak na razie jest 1 cm rozwarcia więc na razie przyjmują mnie na patologię i będą czekać na większe bóle i rozwarcie. M. z mamą pojechali do domu bo nie mógł zostać i miał czekać na telefon.
Było wszystko ok do jakiejś 5.30 bo potem to już takie skurcze dostałam że sobie przypomniałam jak było w pierwszym porodzie i miałam już dosyć. Poszłam sobie o 7 pod prysznic i posiedziałam dobre 45 minut i było mi super bo skurcze były do wytrzymania :) Jak wyszłam to jeszcze trochę było fajnie a potem znowu się zaczęło. Pielęgniarka przyszła przed 8 i chciała mnie pod ktg podłączyć ale widziała co się ze mną dzieje i nie dam rady wyleżeć więc skierowała mnie do badania i okazało się że jest już 5 cm rozwarcia więc gazem na porodówkę :) Jeszcze przed tym oczywiście lewatywa. o 8.10 wylądowałam na porodówce i zwijałam się z bólu pod ktg. Położna bardzo mi pomagała bo chociaż nie trwało to długo to jednak byłam już wykończona i miałam mało siły. Udało się i po 45 minutach o 8.55 przyszedł na świat Kacperek :) Z racji tego że byłam sama to nawet położna dała mi przeciąć pępowinę i dostałam maluszka do przytulenia.
Oczywiście wtedy już siły odzyskałam i mogłabym góry przenosić. Poleżałam jeszcze 2 godziny na sali poporodowej i pod kroplówką a w tym czasie zadzwoniłam dopiero do M. że jego synek już jest na świecie bo wcześniej nie miałam na to czasu. Trochę był zawiedziony że nie był ze mną w czasie porodu, ale jak zobaczył Kacperka to już mu przeszło :)
No i tak to właśnie było. W szpitalu sobie odpoczęłam bo wizyty były zabronione przez tą grypę i tylko M. mógł na chwilę wchodzić i mi coś donosić.
Na sali miałam bardzo fajne towarzyszki i miło nam ten czas zleciał, ale nie ma to jak w domu.
Chciałam wczoraj do Was zajrzeć ale od przyjazdu do domu coraz gorzej się czułam i nawet głos straciłam, także o 19 już leżałam w łóżku i spałam.
Kacperek na szczęście nie jest uciążliwy i daje mi pospać czasem nawet 2 godzinki między karmieniami.
Aaaaaa.... jeszcze chciałam napisać o Krystku i Kacperku. Strasznie się bałam że Krystek będzie zazdrosny a on go z mety pokochał i tylko by się przytulał i całować. Wczoraj musieliśmy bardzo uważać bo Krsytek traktował Kacpra jakby był lalką i chciał go nosić. Na szczęście dzisiaj jest już lepiej i dalej chce się przytulać i całować, ale jak powiem nie wolno to nie podchodzi, a jak karmię to przyjdzie pocałować Kacpra w główkę i się przygląda. Także nie jest tak źle. Dobrze też że na razie M. jest w domu na razie to trochę mi pomoże. Mam nadzieję że jak już będę się czuła lepiej to jakoś wszystko sama ogarnę.
Trzymam kciuki za Was wszystkie. Trzymajcie się cieplutko a ja postaram się wpadać i pisać jak tylko znajdę czas :)

[ Dodano: 2010-01-05, 20:00 ]
Dziewczynki dodałam zdjęcia do albumu i można je obejrzeć tutaj http://picasaweb.google.pl/PatrycjaMarc ... /201001Sty#