hej ja dziś też nie wyspana - byliśmy z Bartkiem wczoraj w Hiltonie na kolacji z jego kolegami z pracy (Irlandczyk i Holender mieszkający od kilkunastu lat w Czechach ) ja to taka kura domowa już, angielski mój miałki, taka troszkę zahukana się czułam... ale rozluźniłam się bo poza branżowym słownictwem rozumiałam wszystko i gadałam też całkiem całkiem no i... jutro jedziemy na całą noc, tzn. jest pożegnanie ich bo kończą projekt i jest tam bibka, za cholerę nie chcieli byśmy wracali do domku więc jutro zabukowali nam pokój (na swój koszt) - miła odskocznia, nie lubię zostawiać maleńkich, a już na całą noc... ale pojedziemy jak zasną i postaramy się wrócić zanim wstaną
dziś laski moje, a tak naprawdę Rózia była upierdliwa jak nie wiem, ryczała, stękała, gadała - no nie do zmęczenia teraz odpadła... chyba jej coś idzie, bo jak palcami po dziąsłach jadę to uspokaja się i cieszy, ale póki co nic nie widać
Liluś jest aniołkiem, normalnie jak przypominam sobie ją a patrzę na Rozinka to niebo i ziemia choć Różyś niegrzeczna nie jest
dobra idę na Dr. House I like him