witanko
my juz po chrzcinach...nareszcie w nocy z soboty na niedziele w ogole nie spalam i jak przed 22 wczoraj sie polozylam tak o 7 jak sie obudzilam nie mialam sily wstac
jakos dalam rade z chrzcinowym menu..
zurek w chlebku,
zrobilam karkowe pieczona nadziewana pieczarkami i papryka, takie zawijasy z piersi kurczaka a zfeta, papryka i ogorkiem konserwowym, do tego pieczone ziemniaczki byly, pomidorki w cebulce, salatka z pora i jablka, sal;ata lodowa z ogorkiem , rzodkiewka i pomidorkiem i jeszcze gotrowane warzywka kalafior, brokul i marcheweczka...
sosiki :czosnkowy, pieczeniowy, mysliwski...
upuieklam tort szwarcwaldzki, ciasto kokosowo-ananasowe, francuskie ciasteczka z brzoskwinia i zrobilam sernik na zimno z galaretka...
na wieczor mialam gyros, salatka z tunczyka w makaronie, sledziki pod pierzynka, polmisek wedlin , jajka faszerowne
i dzieki Bogu ze nic wiecej po tyle zarelka mi zostalo ze przesada..wlasciwie tylko ta "kolacyjka" bo goscie wszysdy wyszli przed a ze byli najedzeni to mowili abym nie stawiala tego wszystkiego
w koscile Oskar na szczescie wytrwal ta 1,2 minut.... ale i tak jak dla mnie jak na chrzciny to zdecydowanie za dlugo, bylo duszno i biedne dzieciaczki sie meczyly...a ksiadz nie kwapil sie aby przyspieszyc..
w kazdym badz razie jak na swoj temeprament to nawet Oskar byl grzeczny hihi
wkurzyl sie jak ksiadz mu polal glowe, i mu pocie3klo na twarz bo o9d razu sie podniosl, dostal chusteczke to tak sie wycioeral ostentacyjnie ze mysielismy ze pasniemy ze smiechu...
pokaze Wam foteczki
tu juz polewany woda swieta
tu namaszczany
tu ma w nolsie ze ksieza ida z komunia
tu juz mu sie nie chcialo czekac i mial gdzies ze wolamy go do rodzinnego zdjhecia
a tu juz na koniec Oskar z rodzicami i rodzicami chrzestnymi, moim bratem i siostra T
Kamizela i Babe superowe zdjcia w podpisie macie