Strona 43 z 447

: 11 lut 2010, 16:57
autor: Pruedence
geheimnis- :ico_brawa_01: za pępuszek

anetka- faworki- mniam, szkoda, że nie mogę smażonego. Ja dzisiaj zamiast pączka kupiłam sobie ciasteczka owsiane bo bardziej lekkostrawne. Nie mówiąc już o kaloriach :ico_olaboga:

A my dzisiaj byliśmy na szczepieniu, Adaś się tak rozżalił jak go ukłuto, ze nie wyobrażam sobie trzech ukłuć :ico_olaboga: Mój smok waży już 5800g :-D

: 11 lut 2010, 20:29
autor: lilo
Witam dziewczyny!

Wy już ze sobą zżyte, mam nadzieję że i nas przyjmiecie :ico_oczko:

Nasza córeczka - Julia Anna - urodziła się 23. stycznia o 7,10, miała 3100 i 56 cm, 10 punktów

Obrazek

Po szpitalu mieliśmy trochę perypetii, synek się rozchorował dość mocno i lekarka zaleciła żeby małą odizolować. Pojechałyśmy więc do moich rodziców. Potem chorował mąż, niestety i mnie i maleńką to też nie ominęło mimo naszych zabiegów. U niej na szczęście był tylko katarek i niewielki kaszel. Dopiero dziś wróciliśmy do domku, mam nadzieję, że to już koniec naszych perypetii bo ciężko był - rozłąka ze starszym dzieckiem, mężem, strach o maleńką :ico_sorki:

Czytałam troszkę o iw_rybce - oby szybko małej pomogli :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki:

To na razie tyle bo muszę się jakoś zorganizować i wdrożyć w normalne życie. Mąż się starał ale porządki to ja muszę po swojemu zaprowadzić :ico_oczko:

Pozdrawiamy!!!!

: 11 lut 2010, 22:48
autor: mikusia
Czytałam troszkę o iw_rybce - oby szybko małej pomogli :ico_sorki: :ico_sorki: :ico_sorki:
a co się stało? bo nie doczytałam a się zmartwiłam :(



wogóle to cześć :ico_wstydzioch: :ico_wstydzioch: :ico_wstydzioch:
pamiętacie mnie? :ico_wstydzioch: :ico_wstydzioch: pewnie nie :(

: 11 lut 2010, 22:51
autor: Helen
I ja sie dzisiaj chociaz przywitam :-)
ale nie zdaze doczytac, bo mala patrzy sie duzymi oczkami i czeka chyba tylko na odpowiedni moment do rozkrzyczenia sie :ico_oczko: u nas o.k., Kiara wazy juz 4300g i ma 57cm. Nadal ma swoje nocne fazy i marudzi do okolo 2 w nocy, pozniej spi gdzies do 5:00 i znow pomrukuje... no coz, jeszcze kiedys sie wyspie :ico_oczko:
ja mam juz dosc zimy, ciagle snieg dopaduje, gdybym miala wozek z malymi kolkami, to moglabym zapomniec o spacerkach, bo bym nie przejechala.
Za pozno zorientowalam sie, ze dzisiaj tlusty czwartek i nie bylo u nas paczkow :ico_placzek: tak to jest, jak sie w Polsce nie mieszka, zapomina sie pewnych tradycji :ico_wstydzioch: a jakie macie plany walentynkowe? :ico_oczko: ja tylko jakies marcepanowe serduszka kupie dla meza, bo on uwielbia marcepan

przegladam w internecie karuzelki, teraz mala juz sie rozglada i interesuje roznymi odglosami, to moze warto by bylo kupic, moze w ten sposob przekona sie troche do lezenia w lozeczku :-D u Was spelniaja sie karuzelki?

: 12 lut 2010, 00:30
autor: patisiaaa
Witajcie;p mnie to juz tutaj bardzo dlugo nie było.
Muszę się pochwalić bo moja Oliwka jest rewelacyjnym dzieckiem.
Naprawde, jak czytam tutaj o nieprzespanych nocach itd to sobie mysle ze to moje dziecko to jest chyba jakies wyjatkowe.
Jestesmy tylko na piersi bez zadnego dokarmiania butla. Mała waży już 5 600. Na dodatek od jakichs dwóch tygodni przesypia calutkie noce tzn zasypia 21/22 i budzi się dopiero gdzies koło 5/6 nad ranem na karmienie po czym zje i dalej spi do 8/9. Za to w dzień nie spi praktycznie nie liczac jednej 2 godzinnej drzemki gdzies kolo 13/14. Jest spokojna choc w dzien nie lezy w swoim lozeczku bo strasznie placze. Leży na kanapie w pokoju tak żeby wszystko widziec. Wieczorem jest kapiel, karmienie, troszke ja poprzytulam i klade ja do jej lóżeczka. Z reguły po 10 minutach już zasypia, sama. bez zadnego noszenia spiewania itp. czasami trzeba jej dac smoczus jak nie chce zasnac i potem juz zasypia. W dzien moge sluchac muzyki odkurzac i sie nie obudzi. ostatnio nawet maz wiertał w scianie akurat w czasie tej jej drzemki i tez sie nie obudziła. Mądra kobietka:)

: 12 lut 2010, 01:35
autor: Shiva
mikusia, ooooo!! Witaj :-D Pewnie że Cię pamiętamy :ico_nienie: bardzo się o Ciebie martwiłyśmy, gdy zniknęłaś bez słowa. Ale widzę, że Wojtuś ma już 2 miesiące, więc wszystko się dobrze skończyło. Ale kochana, napisz co u Ciebie :ico_sorki:
A jeśli chodzi o Twoje pytanie o Rybkę, to jej Zuzia ma uszkodzony bark i teraz jest na rehabilitacji. Wszyscy trzymamy kciuki by jak najszybciej doszła do formy :ico_sorki:

lilo, witamy :-) Śliczna ta Twoja córcia. Widzę, że dużo przeszliście. Ale teraz może być już tylko lepiej :ico_sorki: Wiem co czułaś, bo sama Boże Narodzenie spędziłam z maleńką w szpitalu bo dopadła ja infekcja dróg oddechowych - przez 7 dni była na antybiotyku, ale na szczęście przeszło. Z tym, że u Ciebie było gorzej, bo w domku masz małego synka.

Helen, ja jestem bardzo zadowolona z karuzeli. Mała czasem nawet 30 minut potrafi się przyglądać pluszakom, a melodyjki ( odgłosy morza) świetnie sprawują sie przy zasypianiu :-D

patisiaaa, no to tylko pogratulować takiej grzecznej pociechy :ico_brawa_01: A ja już myślałam, że wszystkie zimowe dzieciaczki są takie niezdyscyplinowane ;-)

Pruedence, wielkie brawa dla Adasia, śliczna waga :ico_brawa_01:

milutka204, ja mam ogromna nadzieję, że nasza Justynka nie będzie w przyszłości tak dawała w kość :ico_olaboga: Bardzo współczuję, musisz być tym wszystkim wykończona :ico_olaboga:

geheimnis :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: za pępuszek. No i na pewno dasz sobie radę sama, grunt to dobre nastawienie :-)

anetka607 , fajne takie rodzinne gotowanie, ja dostałam faworki od teściowej :ico_wstydzioch:

A muszę się pochwalić. Justynka dziś po raz pierwszy zaczęła sama bawić się grzechotką :-D A oto fotka
Obrazek

: 12 lut 2010, 09:56
autor: inia1985
Cześć dziewczyny :-D

Widzę, że moja Mysz jest wyjątkiem ;-) bo ona nawet na rękach się nie uspokaja :ico_oczko:

geheimnis, :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: :ico_brawa_01: za pępuszek :-D

Pruedence, ale twój Adaś szybko rośnie :ico_brawa_01: Ja to mam fioła na punkcie wagi Małej. Mam wrażenie, że ona mi chudnie. Nie chce prawie nic jeść, cały czas śpi... Miałam pójść z nią do przychodni skontrolować wagę, ale się rozchorowała, to nie będę ją męczyć. Chodzi mi nawet po głowie zakup wagi dla dzieci :ico_puknij: Wariatka ze mnie :ico_wstydzioch:

lilo, witaj :-D Śliczna ta twoja Niunia :ico_brawa_01: Dobrze, że już jesteście w komplecie w domku i oby więcej takich rozłąk nie było :ico_sorki: A co do porządków, to jak też tak mam, ze muszę wszystko po swojemu :ico_oczko:

Helen, moja Wiki bardzo lubi karuzelę i ja też ją lubię, bo mam chwilkę spokoju :ico_oczko: tak to sama muszę ją zabawiać. My dostaliśmy od mojej siostry taką: http://www.allegro.pl/item908637934_kar ... ka_mk.html Polecam :-D

patisiaaa, pozazdrościć takiego aniołka :ico_brawa_01: Dobrze, że u Ciebie wszystko w porządku

Shiva, super zdjęcie i wielkie gratulacje dla Justynki za kolejny kroczek do przodu :ico_brawa_01: Szybciutko jej się udało :ico_brawa_01:

[ Dodano: 2010-02-12, 09:00 ]
A my już mamy większość rzeczy zawiezionych do teściów... Jutro pożegnam się z Wrocławiem. Mam nadzieję, że tylko na jakiś czas, bo już zaczynam tęsknić :ico_placzek: Wczoraj trochę Wikusię zaniedbałam przez to pakowanie, biedna prawie cały czas musiała sama siedzieć :ico_noniewiem:

: 12 lut 2010, 11:55
autor: mikusia
helen my mamy taką zwykłą karuzelkę z IKEI żeby na począteknie bombardować małego różnymi impulsami i na razie tylko się przygląda i próbuje łapać tą karuzelke :) potem jak dziecko jest większe to dobrze jest kupić taką z melodyjkami, kręcącą się itp ;) a teraz jeszcze dziecko jest za małe na taką karuzele i wiele z niej nie wyczaja, poza tym że wszystko mu lata i miga ;-)

patisia zazdroszcze takiego kochanego grzecznego dziecka :-) nasza starsza córa też taka była i do dziś taka jest grzeczna ;-)

shiva no mnie nie było bo niestety nie było ze mną dobrze :( zostałam cudem uratowana :( pamiętasz, całą ciąże prawie leżałam i ciągle była zagrożona.. już wiem czemu :( bo miałam zrosty na macicy i przez to dziecko nie do końca mogło się dobrze rozwijać i wszystko ze mnie ciągło i organizm tego nie wytrzymywał. Przed samym porodem spadły mi płytki krwi do 80, a najniższa nora to 140.. ostatnie tygodnie przed cesarką spędziłam w szpitalu na podtrzymaniu. Ale przetrzymali mnie i urodziłam w 38tyg ;-) czułam przed cesarką że coś będzie nie tak.. chciałam nawet napisać testament! ale mój mąż kazał mi się popukać po główie i strasznie się denerwował jak mu takie rzeczy mówiłam. Podczas cesarki dziwnie się czułam, cały czas mi się kręciło w głowie i było mi niedobrze, więc co chwile musieli i coś podawać do żyły :( przez całą cesarke słyszałam "no ciągle krwawi".. mój lekarz (bo on mi robił cesarke -> lekarz prowadzący ciąże, świetny specjalista) z takim przeraźliwym spokojem mówił że krwawie i krwawie.. pytałam anastezjologa i położnych czy coś się złego dzieje, a wszyscy mi odpowiadali żebym się nie martwiła, że będzie dobrze. Wkońcu nie wytrzymałam i zapytałam z łzami w oczach "czy ja wstanę z tego stołu?" i wtedy nikt mi nic nie odpowiedział tylko zapadła wielka cisza na sali, a anestezjolog siadła koło mnie i zaczęła mnie głaskać po głowie i ręce :( wtedy zrozumiałam że jest źle i że to koniec.. .że nie zdąrzyłam się pożegnać z córką, mężem... wtedy przetałam już mówić i patrzyłam w sufit i starałam się robić wszystko żeby nie zamknąć oczu (a strasznie mi się chciało spać, już ledwo je trzymałam otwarte)
Wkońcu zaczął się robić koło mnie szum.. usłyszałam słowa anastezjologa do lekarza "jeśli nie zdecydujemy teraz co robimy, to za góra 2 minuty będzie za późno".. lekarz wyszedł (jak się potem dowiedziałam, poszedłdo mojego męża o zgode na operacje wycięcia macicy, że to może być jedyna deska ratunku)
Lekarz wrócił, stanął nademną i powiedział "przykro mi, musimy wykonać operacje wycięcia macicy bo cały czas krwawie (pomimo że już mnie zszyli po cesarce)
Od razu wstrzykli mi coś w żyłę, strasznie zabolało i... usnęłam :( ten moment wywołuje we mnie straszny płacz (teraz już się popłakałam), bo to mógł być mój ostatni moment życia :( i ciągle mi się to przymina i się zastanawiam co by było gdyby mnie brakło, gdybym odeszła, gdzie bym odeszła? czy jest coś po drugiej stronie? czy bym chociaż "z góry" zobaczyła swoje dziecko? czy może pozostała by taka "pusta czerń" w której byłam jak spałam... nie było nic.. po prostu nic...
Operacja trwała 5,5 godziny :(
3 godz po operacji obudziłam się na intensywnej terapii, przypięta do tysiąca rurek, sprzętów, respiratora, maski tlenowej.. miałam jakieś 4worki wiszące z brzucha do których leciała ze mnie krew.. podawali mi morfine żebym nie padła z bólu :( i z tego dnia zapamiętałam tylko "najbliższe 24 godziny będą decydujące czy pani przeżyje" i usnęłam...

I dopiero po kilku dniach zobaczyłam Wojtka (więc mały od urodzenia był na butli i nie karmie cycem)

Lekarze po kilku dniach dopiero ze mną rozmawiali.. mój lekarz prowadzący był w takim załamaniu psychicznym że siedział przy mnie prawie cały czas i płakał
Poruszyłam cały szpital :( bo mnie już nie było...
okazało się że miałam pełno zrostów na macicy po pierwszej cesarce (źle została wykonana) i teraz musieli mnie rozrywać żeby wydostać dziecko..), dlatego zaczęłąm się wykrwawiać.. miałam krwotok, jakiś wstrząs i nie mogli mi go zatrzymać. Hemoglobina spadła do 2!!! a najniższa norma to 12.. mnie już nie było :( przetoczono mi 10 litrów krwi... (a człowiek ma w sobie 4litry, więc tak jakbym się 2razy wykrwawiła ..)

Wyszłam ze szpitala 2tygodnie po porodzie i do dziś walcze z różnymi "atrakcjami" zdrowotnymi. 4tygodnie temu trafiła do gina z wielkim bólem brzucha i okazało się że zrobiła mi się torbiel na jajniku który mi zostawili.. i jeśli się nie wchłonie to za jakiś tydzień, dwa, czeka mnie operacja jego usunięcia :(
ogólne jest już ze mną dobrze, ale czasami psychika mi wysiada jak mi się to przypomni


A to moje dzieci :-)
Obrazek
Obrazek

: 12 lut 2010, 13:17
autor: Shiva
mikusia, :ico_placzek: :ico_placzek: normalnie popłakałam się jak to przeczytałam. Boże, ile Ty przeszłaś :ico_szoking: :ico_pocieszyciel: Powiem szczerze, że miałam złe przeczucia, jak tak zniknęłaś bez słowa, ale nie przypuszczałam, że mogło się Ci coś takiego przytrafić. Ja się żaliłam, że po porodzie tyle przeszłam, i że przetoczyli mi 4 jednostki krwi :ico_wstydzioch: , ale teraz widzę, że to było nic w porównaniu do Ciebie. Cieszę, się, że już się czujesz lepiej i że jesteście we czwórkę. Będę trzymać kciuki, by ta torbiel się wchłonęła , by zaoszczędzili Ci dodatkowych problemów i cierpień. Całe szczęście, że trafiłaś na dobrych specjalistów w tym szpitalu, bo gdyby nie to....ehh nawet nie chcę o tym myśleć :ico_placzek:
Wiem, że to słaba pociecha, ale teraz jak patrzysz na to jak Twoje dzieciątko się rozwija i rośnie, częściowo zapomina się o tym co było.....

: 12 lut 2010, 13:38
autor: mikusia
shiva no teraz już zapominam powoli :-) ale są dni że to wraca.. szczególnie gdy coś mnie boli. Ale ogólnie już jest ok :-) a tobie czemu przetaczali krew? co się stało?!