: 02 gru 2008, 10:05
Dzieńdoberek, kulotka
Aniu, dokładnie to łóżeczko zamówiłam, tylko szaro - niebieskie
Rewelacyjne
Przesyłka wyniosłą mnie 10 zł...
No i wszystkie standardowe materacyki pasują
Skleroza postępująca... Raz nie wytrzymałam i powiedziałam: ty mi lepiej powiedz, bo ja już się pogubiłam... Padła jeszcze wtedy odpowiedź: na święta...? Na co ja: no coś tyyyyy, niemożliwe, jednak pamiętasz....... Jakby wzrok mógł zabijać, już bym wtedy powalona leżała
No ale do diabła, ile można ???
Wiecie co... Przeszłam w nocy małą schizę... Poszłąm jeszcze przed spaniem to łazienki, a tu na gatkach róż, a po załatwieniu się, na papierku krew....
Mężuś jeszcze nie wyjechał, więa go zawołałam, a ten
Ale poza tym, żadnych więcej objawów... Mówię sobie: poczekam, zobaczymy, co będzie dalej... Po półgodzinie spokój, już nic więcej nie wyleciało... Ale co się stracha najadłam, to się najadłam... Jakbym do gina zadzwoniła, zaraz by mi kazał przyjechać... A że do totalnych panikar nie należę, wolałam zaczekać... Dzisiaj dokładne obserwacje i ostrożność...Nie dam się tak łatwo
Osita, miejmy nadzieję, że u Carmen to tylko objaw przemęczenia i emocji związanych z przylotem dziadków... Dzieci mają to do siebie, że czasem "zaskakują" z opóźnieniem... Oby nie żadne choróbsko...
Ananke, dzięki za info... Kurka, faktycznie, mogli to szeroko ogłosić... Ale nieeeee, po cooo? Lepiej bana dać...
Tosia, skowroneczku nasz kochany
Ja tam mogę te wszystkie zimne już napoje pospijać, zrobimy świeże 

Aniu, dokładnie to łóżeczko zamówiłam, tylko szaro - niebieskie


Przesyłka wyniosłą mnie 10 zł...



Taaaaaa, też strasznie lubię te głupie pytania... Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że często o to samo, te same osoby pytają... Ciągle odpowiadałam to samo, a te ciągle pytały na nowo...jak sie mnie pytają: a kiedy ty w koncu rodzisz??? to odpowiadam: a wiesz, tego akurat nie wiem, ale chrzciny mam w styczniu



Wiecie co... Przeszłam w nocy małą schizę... Poszłąm jeszcze przed spaniem to łazienki, a tu na gatkach róż, a po załatwieniu się, na papierku krew....









Ale poza tym, żadnych więcej objawów... Mówię sobie: poczekam, zobaczymy, co będzie dalej... Po półgodzinie spokój, już nic więcej nie wyleciało... Ale co się stracha najadłam, to się najadłam... Jakbym do gina zadzwoniła, zaraz by mi kazał przyjechać... A że do totalnych panikar nie należę, wolałam zaczekać... Dzisiaj dokładne obserwacje i ostrożność...Nie dam się tak łatwo

Osita, miejmy nadzieję, że u Carmen to tylko objaw przemęczenia i emocji związanych z przylotem dziadków... Dzieci mają to do siebie, że czasem "zaskakują" z opóźnieniem... Oby nie żadne choróbsko...

Ananke, dzięki za info... Kurka, faktycznie, mogli to szeroko ogłosić... Ale nieeeee, po cooo? Lepiej bana dać...

Tosia, skowroneczku nasz kochany

