hej. oj dziewczyny, ja dziś nie do życia jestem. Moja ukochana nerwica sobie o mnie przypomniala i w nocy mnie dopadło. Nie zmrużyłam oka wogóle. Skoki ciśnienia, kołatanie serca, pieczenie w klatce piersiowej, zawroty głowy, pocenie się... całą noc praktycznie przesiedziałam na łóżku a mąż ze mną, jak leżałam było mi jeszcze gorzej. melisa nie pomogła nawet. Byłam u lekarza rano u siebie w przychodni ale powiedziała mi, że nic mi nie jest, że jak mnie osłuchiwała to jest niemiarowość w sercu ale to odechowa, nie powiedziała co to znaczy i odesłała do domu. a cały czas mnie giecie w klatce piersiowej, mam zaparzoną melisę to zaraz wypiję. czuję się fatalnie fizycznie i psychicznie też nie najlepiej bo jakiś czas był spokój a tu znowu. właczyłam sobie muzykę relaksacyjną i leżę i słucham. Duszno mi i gorąco, mam nadzieję, że to nic poważnego i że zaraz przejdzie. głowa mi pęka. generalnie jest do d***y dziś
donatka, ja na przeziębienie piję zawsze mleko z miodem i czosnkiem i troszkę masła dodaję. Piję na noc wtedy porządnie się wypocę i jest ok zazwyczaj
mój Marcin też dużo je jak to chłop ale skubany ma tak dobrą przemianę materii, że nic po nim nie widać. Szczuplutki jest i wysoki. dobrze, bo lubię takich
