: 02 kwie 2008, 15:30
Cześć dziewczyny
Umnie wszyscy śpią , chyba zmęczeni .
Opowiem Wam jak to wszystko było...
Jakiś czas temu u nas na kwietniówkach była dziewczyny co miała cholestaze ciążową od tego czasu zaczeło mnie wszystko swędzieć a może dopiero wtedy to zauważyłam.Mąż mówił ,że za duzo czytam i tak to jest .Mam wrażliwą skórę i często z tym jakieś dolegliwości wiec zaczelam zganiać na to .Mówiłam mojemu gin , że od czasu do czasu coś mnie swędzi skóra powiedział ,że mogę sobie zrobić badanie krwi ale on raczej to wyklucza(wynik musiał by wynieś powyżej 100).Z czasem zaczełam zganiać na balsam po kąpieli itd, swedziała skóra ale nie codziennie. W końcu przed Świętami w piątek skóra swędziała codziennie i prawie cały czas już nie mogłam wytrzymać niestey forum miało przerwe więc nic nie mogłam pisać.Jedynie kiedy czułam ulgę to we wannie leżałam po 30 minut a może i dużej nawet o 24-tej kiedy wszyscy spali.W poniedziałek postanowiłam ,że robie te badanie bo to juz przesada,żeby tak skóra swędziała.We wtorek od rana zrobiłam badanie juz po 12 -stej był wynik ,patrze a tam po ponad 300 ,zadzwonilam do mojego gin, powiedział,że zrobic mam sobie diete wątrobową , pytał czy czuje ruchy ,no i w czartek na KTG , w czwartek 3 kwietnia na wizytę no i nie będzie mnie trzymał 2 tygodnie po terminie tylko do tygodnia i da skierowanie do szpitala.Zapytała tylko czy nic się nie stanie odparł,że nie.
Zaczełam płakać kiedy mąż do mnie zadzwonił , uspokoił mnie i powiedział,że idziemy do szpitala , no i poszliśmy .Powiedziałam ,że zrobiłam badanie i mam wynik ale nie mogę się z kontaktować z moim gin , i że wiem ,że mam cholestazę z wyniku i czuję słabe ruch.
Podłączyli mnie pod KTG ,zbadali i powiedzieli ,że nie puszczą mnie do domu bo to muszą zaczać leczyć.Dali mnie na obserwacyjną a po 1 godzinie już na pokuj porodowy ,gdyż jak się okazało musze byc cały czas pod Ktg a tylko porodówki mają stały zapis.Lezałam tam całą noc podłączona pod KTG , tylko odłączali mnie do Wc , nic nie jadłam ani nie spałam tylko piłam wodę mineralną.Rano zapadła decyzja o wywołaniu.o 7-30 podłaczyli mi kroplówkę no i cały czas KTG ,mąż przyszedł o 9 rano bo nie mógł wytrzymać w domku( polożna powiedziała ,że ma 3 dni ,żeby urodzić) , zaczeły się skórcze były przez godzinkę , póżniej ustały i kazali mi chodzić z kroplówką i z Ktg mogłam zrobic trzey kroki w przód i w tył ale chodziłam.Skurcze wróciły ale nieszło rozwarcie ,chcieli mi włożyć jakiś balonik i nadmuchać aby zrobic rozwarcia ale położna która się mną zajmowała sprawdziła i okazało sie że jest rozwrcie na 4 cm, moja szyjka była poprostku wygięta wstronę krzyża i nie mogli do niej dojść , przebili mi wody , skurcze co 5 czasem juz co 3 minuty. pytali czy chcę znieczulenie to była chyba 15-sta , wziełam ale nie wiedziałam ,że tak na to zaraguję , zaczełam zasypiać , kręciło mi się w głowie , zbierało na wymioty , nie wiedziałam co się ze mną dzieję , na skurcze drastycznie przebudzała sie a w przerwach spałam to było straszne , przeciez miałam juz jeden poród za sobą i nie wspominam go tak strasznie .Mąż siedział i nic nie mówił bał się ,że zaczne go wyrzucać , mówił ,zę przez godzinę nie miał ze mną kontaktu.W koncu powiedziałm mu żeby zawołał położną , nic więcej nie mogłam powiedzieć .Przysła i powiedziałaże jeszcze 1 cm , bo mamy 9 cm rozwarcia , poszła po lekarza , no i zaczeło się trwało krótko tu już wiecej byłam przytomna bo ból nie dał mi spać nie mogłam wyprzeć Oliwie , z Matim to były tzry parcia a tu ......sama niewiem.Miałam super położna , wszystko prowadziała ,że spokojem .Najśmieszniejsze jest to ,że nagle znalazły się 2 studentki w patrzone w moją ..... aż kucały ,żeby się dobrze przyjżeć , a do tego były to arabki czy coś takiego jedna w chuście na głowie myślałam ,że to był mój omam , ale nie mąż móiłm ,że naprawde były .
Niestety okazało się ,że łóżysko całe nie wyszło i musiałm być łyżeczkowana póniej szyta.Położna poweidział ,że i tak nie żle poszło na to że to wszystko było wywoływanie .Było warto , coś pięknego kiedy Oliwia znalazła się na moim brzuszku tuliłam ją ( na szczęście cała i zdrowa), a przez głupotę lekarza mojego gin , mogło się to żle skończyć . Tata bardzo dumny przeciął pępowinę , badzo mu się podobało , powiedział ,ze tochę krótko to trwało , hahaha mógł sam rodzić hihihi.Teraz jest naprwdę bardzo pomocny nigdy nie pomógł mi tak jak w czasie i po porodzie , coś w nim się zmieniło na super korzyść , ciężko opisać , ja jestem w ale bardzo sie cieszę .
Umnie wszyscy śpią , chyba zmęczeni .
Opowiem Wam jak to wszystko było...
Jakiś czas temu u nas na kwietniówkach była dziewczyny co miała cholestaze ciążową od tego czasu zaczeło mnie wszystko swędzieć a może dopiero wtedy to zauważyłam.Mąż mówił ,że za duzo czytam i tak to jest .Mam wrażliwą skórę i często z tym jakieś dolegliwości wiec zaczelam zganiać na to .Mówiłam mojemu gin , że od czasu do czasu coś mnie swędzi skóra powiedział ,że mogę sobie zrobić badanie krwi ale on raczej to wyklucza(wynik musiał by wynieś powyżej 100).Z czasem zaczełam zganiać na balsam po kąpieli itd, swedziała skóra ale nie codziennie. W końcu przed Świętami w piątek skóra swędziała codziennie i prawie cały czas już nie mogłam wytrzymać niestey forum miało przerwe więc nic nie mogłam pisać.Jedynie kiedy czułam ulgę to we wannie leżałam po 30 minut a może i dużej nawet o 24-tej kiedy wszyscy spali.W poniedziałek postanowiłam ,że robie te badanie bo to juz przesada,żeby tak skóra swędziała.We wtorek od rana zrobiłam badanie juz po 12 -stej był wynik ,patrze a tam po ponad 300 ,zadzwonilam do mojego gin, powiedział,że zrobic mam sobie diete wątrobową , pytał czy czuje ruchy ,no i w czartek na KTG , w czwartek 3 kwietnia na wizytę no i nie będzie mnie trzymał 2 tygodnie po terminie tylko do tygodnia i da skierowanie do szpitala.Zapytała tylko czy nic się nie stanie odparł,że nie.
Zaczełam płakać kiedy mąż do mnie zadzwonił , uspokoił mnie i powiedział,że idziemy do szpitala , no i poszliśmy .Powiedziałam ,że zrobiłam badanie i mam wynik ale nie mogę się z kontaktować z moim gin , i że wiem ,że mam cholestazę z wyniku i czuję słabe ruch.
Podłączyli mnie pod KTG ,zbadali i powiedzieli ,że nie puszczą mnie do domu bo to muszą zaczać leczyć.Dali mnie na obserwacyjną a po 1 godzinie już na pokuj porodowy ,gdyż jak się okazało musze byc cały czas pod Ktg a tylko porodówki mają stały zapis.Lezałam tam całą noc podłączona pod KTG , tylko odłączali mnie do Wc , nic nie jadłam ani nie spałam tylko piłam wodę mineralną.Rano zapadła decyzja o wywołaniu.o 7-30 podłaczyli mi kroplówkę no i cały czas KTG ,mąż przyszedł o 9 rano bo nie mógł wytrzymać w domku( polożna powiedziała ,że ma 3 dni ,żeby urodzić) , zaczeły się skórcze były przez godzinkę , póżniej ustały i kazali mi chodzić z kroplówką i z Ktg mogłam zrobic trzey kroki w przód i w tył ale chodziłam.Skurcze wróciły ale nieszło rozwarcie ,chcieli mi włożyć jakiś balonik i nadmuchać aby zrobic rozwarcia ale położna która się mną zajmowała sprawdziła i okazało sie że jest rozwrcie na 4 cm, moja szyjka była poprostku wygięta wstronę krzyża i nie mogli do niej dojść , przebili mi wody , skurcze co 5 czasem juz co 3 minuty. pytali czy chcę znieczulenie to była chyba 15-sta , wziełam ale nie wiedziałam ,że tak na to zaraguję , zaczełam zasypiać , kręciło mi się w głowie , zbierało na wymioty , nie wiedziałam co się ze mną dzieję , na skurcze drastycznie przebudzała sie a w przerwach spałam to było straszne , przeciez miałam juz jeden poród za sobą i nie wspominam go tak strasznie .Mąż siedział i nic nie mówił bał się ,że zaczne go wyrzucać , mówił ,zę przez godzinę nie miał ze mną kontaktu.W koncu powiedziałm mu żeby zawołał położną , nic więcej nie mogłam powiedzieć .Przysła i powiedziałaże jeszcze 1 cm , bo mamy 9 cm rozwarcia , poszła po lekarza , no i zaczeło się trwało krótko tu już wiecej byłam przytomna bo ból nie dał mi spać nie mogłam wyprzeć Oliwie , z Matim to były tzry parcia a tu ......sama niewiem.Miałam super położna , wszystko prowadziała ,że spokojem .Najśmieszniejsze jest to ,że nagle znalazły się 2 studentki w patrzone w moją ..... aż kucały ,żeby się dobrze przyjżeć , a do tego były to arabki czy coś takiego jedna w chuście na głowie myślałam ,że to był mój omam , ale nie mąż móiłm ,że naprawde były .
Niestety okazało się ,że łóżysko całe nie wyszło i musiałm być łyżeczkowana póniej szyta.Położna poweidział ,że i tak nie żle poszło na to że to wszystko było wywoływanie .Było warto , coś pięknego kiedy Oliwia znalazła się na moim brzuszku tuliłam ją ( na szczęście cała i zdrowa), a przez głupotę lekarza mojego gin , mogło się to żle skończyć . Tata bardzo dumny przeciął pępowinę , badzo mu się podobało , powiedział ,ze tochę krótko to trwało , hahaha mógł sam rodzić hihihi.Teraz jest naprwdę bardzo pomocny nigdy nie pomógł mi tak jak w czasie i po porodzie , coś w nim się zmieniło na super korzyść , ciężko opisać , ja jestem w ale bardzo sie cieszę .