Cześć kochaniutkie kuleczki, mnie dzisiaj jakas melancholia znowu dopadła...
Rano byłam w lab. i czekałam w gigantycznej kolejce, nikogo nie wzruszył brzuszek, a oprócz mnie ze 3 inne ciężarne były więc zero szans na odstąpienie miejsca w kolejce. Później pojechałam do urzędu pracy podpisac papier odnosnie utraty prawa do zasiłku dla bezrobotnych, najpierw kwadrans w kolejce ale to pestka po tym jak zostałam potraktowana w śrdoku....miałam się zgłosić 4 grudnia ale nie mieliśmy wtedy auta a wycieczka do centrum miasta, samej, autobusami nie wchodziła w grę.
Babsztyl wydarł się, że terminy są obowiązkowe i , że muszę L4 od gina przynieść. Oprócz tego kazała mi napisac wyjasnienie dlaczego się nie stawiłamw obowiązkowym terminie. Potem zajarzyła, że nie przysługuje mi już ubezpieczenie z urzędu pracy bo męża zakład pracy nas ubezpiecza i kolejna zjebka dlaczego ich nie poinformowałam o tym, że mąż podjął pracę. Toż był sam i informował, po co jeszcze ja mam to robić

...a na koniec skwitowała "Ma pani obowiązek informować nas osobiście o wszystkim, nawet o zmianie numeru telefonu, nie mówiąc o urodzeniu dziecka"

Fakaj się stara krowo

pomyślałm...aż miałam łzy w oczach

jak tak sie darła mi nad głową. Potem zorientowała się, że chyba przegięła bo jak zaczęłam rozpinać kurtkę i rozluźniać szalik z gorąca i duchoty tam panującej trochę zeszła z tonu. Zapytała czy duża kolejka za mną, powiedziałam, że bardzo duuuuża a faktycznie była tylko jedna osoba

Szkoda słów na polskie urzędy i bezsensowną biurokrację.
Karolcia, oj smutno nam tu będzie i bez Ciebie i bez
Evik. Dzięki za wieści od niej, czyli nadal czekanie na skurcze...
Pisz do nas co raz, w miarę możliwości oczywiście.
Tosiu, jak masz jakieś wątpliwości to wrzucaj torbę do bagaznika i tyle. Na plecach jej nieść nie będziesz, a świadomość, że jestes przygotowana na ewentualną odsyłkę do szpitala sprawi, że bedziesz spokojniejsza. Dodatkowe stresy na teraz nie wskazane.
Madzia, fajnie, że już masz łóżeczko. Widać ja ostatnia zostałam jeszcze bez
[ Dodano: 2008-12-08, 16:54 ]
Tosia, ja też zastanawiam się nad lewatywą

Pytałam położną, mówiła, że w naszym szpitalu lewatywy nie robią...mozna zrobić w domu, przed wyjazdem do szpitala. Ale wiesz, gadałam z kolezanką...w dzień porodu obżarła się jak głupia i jak zaczęły sie skurcze była strasznie spanikowana, że poród tuz, tuż a kiszki pełne. I w tej panice odwiedziła kibelek chyba ze trzy razy, obyło się bez lewatywy. Nie ma co się martwić za wczasu...mozna kupic lewatywkę i mieć w pogotowiu i jak nie w domu to już w szpitalu, w razie czego sobie zrobić.
[ Dodano: 2008-12-08, 17:16 ]
Dziewcyny, dostałam smsa od Karoliny:
" Jade do szpitala...Mały się już pół dnia nie rusza.Odezwę się jak będę wiedziała o co chodzi. Trzymajcie mocno kciuki, żeby to był jakiś głupi Kostka zart...Buziaki."
Kurde, oby to naprawdę był zart

. Trzymamy kciuki.