Iwonko, to straszne co musieliście przeżyć...Nie wiem, jak bym zareagowała...Całe szczęście, że Piotruniowi nic się nie stało. Skarbie, nie obwiniaj siebie. Te nasze maluchy mają 1000 pomysłów na minutę i nie jesteśmy w stanie ciągle za nimi dreptać i upilnować. Pewnie nawet gdybyś wsadziła Piotrusia do kojca, to coś by zmajstrował. Trzymaj się Iwonuś. Uściskaj swego Łobuziaczka i ucałuj od ciotki Anki
Kinga wczoraj znalazła taki metalowy zszywacz do papieru . Nie wiem, gdzie go wyczaiła, przecież sprzątałam, a zszywki nie były używane w domu chyba od wieków. I oczywiście zapakowała go sobie do buzi. Całe szczęście, że przyszła do kuchni, gdzie akurat robiłam obiad. Po "małej wojnie" i siłowaniu, wybrałam jej to paskudztwo z pyszczka. Aż mi się gorąco zrobiło... Już był czas, że wszystko co znalazła na podłodze, oddawała dla nas, a teraz znowu pcha do buziaka.