: 07 paź 2007, 22:14
No w niedzielę to przynajmniej szybko można przeczyta, bo niewiele napiszecie
Najpierw życzenia, bo to już ostatnia chwila - Haneczko piękniej nam jeszcze bardziej, uśmiechaj się jeszcze częściej i rośnij na mądrą wspaniałą córcię mamusi
Ewcik, dół w niedzielę to nie dobrze, ale jutro nowy tydzień się zaczyna i małymi kroczkami napewno wskrobiesz się na górkę.
GLIZDUNIA, żelowe kupy się zdarzają, ja z nimi walczyłam u Kacpra bardzo długo właściwie do momentu aż zaczął jeść jogurty.
doris, to kiepskawo w tej szkole, ja bym musiała stos kanapek zabierać, bo ja głodomor jestem.
zborra, widzisz jakiego masz łakomczuszka teraz, dzieciaczki czasem tak mają - zmienne apetyty i zmienne nastroje w sumie chyba tak samo jak my staruchy.
I czekam na foteczki Haneczki bo uwielbiam je oglądać.
A u mnie jak to w niedzielę, rano do kościółka ze starzym synkiem, tatuś z maluchem zostaje w domu, potem spacer do lasu, a mąż w domu obiad gotował. I wiecie w lesie spacerowałam z jeżem, mały tuptuś szedł sobie ścieżką obok wózka, wcale się nie bał, ale superowy, ale ja oczywiście nie miałam aparatu. Potem obiadek, zabawa z maluchem i seriale, babcia też wpadła na półgodzinki i kąpiel i wstawiłam już zupę na jutro, a teraz już zmykam się myć i luluuuu.Dobrej nocki wszystkim i do jutra.
Najpierw życzenia, bo to już ostatnia chwila - Haneczko piękniej nam jeszcze bardziej, uśmiechaj się jeszcze częściej i rośnij na mądrą wspaniałą córcię mamusi
Ewcik, dół w niedzielę to nie dobrze, ale jutro nowy tydzień się zaczyna i małymi kroczkami napewno wskrobiesz się na górkę.
GLIZDUNIA, żelowe kupy się zdarzają, ja z nimi walczyłam u Kacpra bardzo długo właściwie do momentu aż zaczął jeść jogurty.
doris, to kiepskawo w tej szkole, ja bym musiała stos kanapek zabierać, bo ja głodomor jestem.
zborra, widzisz jakiego masz łakomczuszka teraz, dzieciaczki czasem tak mają - zmienne apetyty i zmienne nastroje w sumie chyba tak samo jak my staruchy.
I czekam na foteczki Haneczki bo uwielbiam je oglądać.
A u mnie jak to w niedzielę, rano do kościółka ze starzym synkiem, tatuś z maluchem zostaje w domu, potem spacer do lasu, a mąż w domu obiad gotował. I wiecie w lesie spacerowałam z jeżem, mały tuptuś szedł sobie ścieżką obok wózka, wcale się nie bał, ale superowy, ale ja oczywiście nie miałam aparatu. Potem obiadek, zabawa z maluchem i seriale, babcia też wpadła na półgodzinki i kąpiel i wstawiłam już zupę na jutro, a teraz już zmykam się myć i luluuuu.Dobrej nocki wszystkim i do jutra.