Pierwsze słowa smsa od Karoliny były dla mnie szokiem przeogromnym, jak wszystkie Wy kochane przeczuwałam, ze cos może byc nie tak...siedziałam przed kompem i nie wiedziałam co sie wogóle dzieje...po chwili zadzwoniłam do Tosi, bo nie potrafiłam sobie poradzić z tym sama...do tej pory to do mnie nie dociera.
Odpisałam jej, że jesteśmy z nią wszystkie duchem i modlimy się....jak napisze cos wiecej dam znać...