No to mam jasność Chloe nie strasz, ja mam dwie córki
Moja Lila szaleje jak widzi małe pieski, ostatnio szedł taki za nami i pytam mojej córki, kiedyś będziesz miała pieska malutkiego - jak go nazwiemy - ona: Eluś - ja mówię, ale nie możemy bo babcia tak się nazywa, więc jakoś inaczej trzeba dać mu na imię, pytam jak? a Lila: no Eluś!! - cóż trzeba kupić będzie suczkę buachachacha
Kłócimy się z Bartkiem, mam takie huśtawki nastrojów, czasem ma go po dziurki w nosie i jego głupie żarty - jak np. wczoraj, robiłam obiad i proszę go by mi pomógł bo się nie wyrabiam, bo i karmienie Lili, Rozi, naczynia (przy gołąbkach w chusteczkę garów), po którymś razie wydarłam się a on mi na to - zorganizuj się i zrób po kolei, ja teraz jestem zajęty, delektuję się piwkiem to niby śmieszne miało być, była moja siostra z mężem i zabawny chłopak chciał być... porażka, tak mnie wkur... takie myśli wtedy mam o nim podłe, że normalnie bym go zmiażdżyła... potem mi przechodzi bo przecież kochamy się, mamy super dzieci, gorsze są problemy... i tak w kółko - powinnam się zgłosić gdzieś?? Jak już mam wkurwa, to drę się na potęgę, najgorsze, że czasem Lilcia to widzi (słyszy!!) i mam wrażenie, że się boi - nie myślcie, że jestem jakąś wyrodną matką, jestem wybuchowa, jestem wyrodną żoną...