
Sabcia, współczuję Tobie i synkowi - to z pewnością nie była miła nocka...
Moja też upłynęła tak sobie - Maniek (psisko nasze) wykastrowany, a dokładniej wysterylizowany, musi w kołnierzu chodzić, żeby nie lizał szwów. Jak go odebraliśmy, to spodziewałam się markotnego, ospałego i chwiejącego się psa, a zamiast tego skakał i osikał nas w przychodni ze szczęścia xD A jak podniósł łapę na krzak, to myślałam, ze nie skończy... Ale to narkoza schodziła, bo od dnia poprzedniego wieczora nic nie pił. Z początku nie zakładaliśmy kołnierza, bo mówię po co, skoro jest przy mnie cały czas, ale później jemu wystarczyło kilka sekund nieuwagi, a już sięgał pyskiem do krocza, wiec sory piesku... Obraził się jak nie wiem co, do 22 siedział ze spuszczonym łbem, dopiero później już chyba tak ścierpł, ze udało mu się położyć. W nocy za to musiałam go odsyłać na swoje miejsce, bo leżał w korytarzu... Serce mi się krajało, bo najchętniej to bym go do wyrka puściła, ale ona ma zakaz wchodzenia do sypialni, a noc ma spędzać w swoim legowisku - jeśli raz się popuści, to będzie próbował później łamać zasady...

Jutro robimy rocznicę i dziś muszę zrobić bigos i sałatkę, bo mój w pracy jest, a jutro nie będę za to biegać cały dzień - Łukasz będzie sprzątał, a ja tylko nakryję do stołu i przygotuję się na przybycie rodzinki ^^