jednak jak sobie przypomnę tę sytuację to trochę mi wstyd, że dałam się tak sprowokować
widok maluchów zrobił swoje...Piotruś miał oczy jak pięć złotych, nie wydawał z siebie żadnego dźwięku tylko łzy leciały mu ciurkiem a Tomek ledwo łapał oddech ze strachu i...poprostu dostałam szału...nie pamiętam co dokładnie mówiłam ale obydwoje ich zatkało bo ja nigdy nie podnosiłam głosu...wypchnęłam ich z pokoju i zamknęłam drzwi...
nikt nigdy tak mnie nie wkurzył

teraz lepiej rozumiem pojecie zbrodni w afekcie....nie wiele brakowało
