Strona 503 z 572

: 13 gru 2008, 18:27
autor: ananke
aniafs, to prawda, co dziewczyny mówią - nie zawsze się obniża, tak samo jak nie zawsze wcześniej odchodzi czop...

ja pojadłam kopytek na obiadek, Chłopaki też zadowolone, teraz większy zmywa ten bałagam w kuchni, który zrobiłam :-D i znów się śmiał ze mnie, bo ostatnio jak cos robię w kuchni to najbardziej brudny mam brzuch :-D

: 13 gru 2008, 18:44
autor: caro
mi się też nie obnizył brzuchl, ale wtedy też nie :-) ..................mam doła, czuje się gruba, brzydka, nic mi sie nie chce, młody dopiero zasnął-pięknie, jak się obudzi pewnie będzie 8....to ciekawe kiedy potem zaśnie :ico_noniewiem: i jakbym miała teraz iść rodzic to nie mam siły :ico_wstydzioch:

: 13 gru 2008, 21:10
autor: ananke
caro, to normalne takie juz zmęczenie ciążą i mało różowe myślenie o wszystkim :ico_noniewiem: :ico_sorki: a jak przyszłoby Ci rodzić, to siły się znajdą - zobaczysz :ico_pocieszyciel:

ja poleżałam, bo cosik dziwnego się działo z moim brzuszkiem, ale na szczęście przeszło :ico_sorki: teraz kawka na przebudzenie i zaraz kolacyjka....

aaa, pytałyście, która następna? :-) gaga22 ze styczniówek pojechała wczoraj do szpitala z ciśnieniem i straszącą gina ilością wód płodowych, mówił jej lekarz, że jak na innym sprzęcie potwierdzi się to, co u niego to będzie rozpakowana szybciutko :ico_sorki:

: 13 gru 2008, 21:13
autor: asika82
Mi brzuch trochę opadł, widac to było,ze między brzuch a piersi wchodziła ręka a wczesniej cycolki na brzuchu nosiłam :ico_haha_01:

Ananke a jak Ty się czujesz? Pogodzona juz z wcześniejszym rozpakunkiem?

: 13 gru 2008, 21:16
autor: ananke
Ananke a jak Ty się czujesz? Pogodzona juz z wcześniejszym rozpakunkiem?
tak, juz całkowicie... :ico_sorki: niech tną, bo innego wyjścia nie widzę - a z opisów prób odwracania ręcznego dzieci tutaj na wyspach to tylko zawrotów głowy dostałam i brzucha nie pozwolę dotknąć :ico_nienie: , już wolę to cięcie :ico_sorki:
Panowie rozłożyli kołyskę, ja już mam uszykowane ostatnie pranko dzidziusiowe, tylko muszę włączyć pralkę, bo sama się nie chciała :ico_oczko: i już spokojnie czekam do tej środy na konsultację w klinice :ico_sorki: :-)

: 13 gru 2008, 22:02
autor: Karolina2411
Dobry wieczór, kochane moje...
Korzystając z chwili krótkotrwałego spokoju piszę do Was...
Ale co mam napisać...? Ból, straszna tęsknota, żal, złość przeze mnie przemawia... Czuję się jakby ktoś obdarł mnie ze wszelkich dobrych uczuć... I za co??? Po co??? W jakim celu...? Co ja komu złego wyrządziłam, że postanowiono mnie w taki sposób doświadczać...? Żyję tak, żeby niczego nie żałować, żeby nie wstydzić się swoich czynów, a tu masz, ktoś uznał inaczej...?
Kacperek - tak jednak daliśmy synkowi na imię, na prośbę dzieci, był zdrów... Był donoszony, zdolny do życia... Któraś tu wcześniej wspomniała, że lekarze się pomylili, że go przenosiłam... Nie, kochane... Jak się ma męża tak rzadko w domu, moment poczęcia można z dokładnością do jednej doby obliczyć... Że duży był? Od początku było o tym wiadomo, mam to w genach...
Przykro mi to pisać myśleć w ten sposób nawet, ale moje dzieciątko samo sobie krzywdę zrobiło... Obrócił się główką w dół, najprawdopodobniej w nocy poprzedzającej mój wyjazd do szpitala, musiał sobie tak nieszczęśliwie pępowinkę ucisnąć... Od południa dziwnie się czułam, nie chciał się ruszać... Pojechałam do szpitala, ale w życiu bym nie przewidziała takiego dramatu...
Po zbadaniu mnie okazało się, że wdarła się w trybie natychmiastowym zakrzepica i zakażenie krwi... Natychmiast podano mi leki i od razu zapadłą decyzja, że muszę urodzić naturalnie... Nie mam do mojego lekarza i ich kolegów żądnych pretensji... Ta decyzja uratowała mi życie... Cc mogła się zakończyć wykrwawieniem...
W drodze do szpitala pisałam do mężusia, co się dzieje, że jadę... A on mi mówi, że zaraz się zobaczymy, bo jest już w pobliżu... Jakim cudem on z trasy już wracał...? Miał być dopiero na święta.............
Był ze mną cały czas... Od początku, do końca... Bez niego ja bym tego nie zniosła, nie przeżyła... Zniósł wszystko... Płakał razem ze mną... Był... Po prostu był... Nie zostawił mnie w tej okropnej chwili... Nawet mu to przez głowę nie przeszło, żebym mogła przez to sama przechodzić... To on widział synka... Mnie nie zdecydowali się go pokazać... Za co też jestem wdzięczna...
To on załatwiał wszelkie sprawy związane z pochówkiem... Jak on to zniósł? Nie wiem... Wiem jedno... Jego nerwy zostały wystawione na najcięższą próbę... Ale dał radę...
Nikomu, NIKOMU nie życzę takich przeżyć, ale takiego męża życzę WSZYSTKIM!!! Kochamy się jeszcze bardziej... W obliczu takiej tragedii okazało się że można być jeszcze silniej ze sobą związanym, niż do tej pory, a wydawało nam się, że już osiągnęliśmy szczyt...
Samego porodu nie opiszę... Oszczędzę Wam tego... Powiem tylko jedno... Świadomość, że rodzi się martwe dzieciątko jest czymś nie do opisania... Znają ten stan uczuć tak rodzące kobiety i to wystarczy...
Nie będę z dokładnością do jednego słowa opisywała co czuję teraz w związku z Kacperkiem... Możecie się domyślać i wiem, że słusznie się domyślacie, w jakim stanie jest moje serce...
Któraś może pomyśleć: jak ona mogła tutaj tak szybko wrócić...? Byłam z Wami tyle miesięcy... Tyle spraw razem przeżyłyśmy... Radości, smutki, śmiech, łzy... Żyłam tym i chcę nadal... Łzy mi lecą, jak piszę, pewnie długo jeszcze tak będzie, ale chcę być z Wami... Pomoże mi to... Taka już jestem... Nie zamknę się w sobie, nie zamknę się w czterech ścianach... Nie położę do łóżka na całe dnie i noce by płakać i przeganiać od siebie każdego żywego człowieka... Dla mnie to nie metoda... Albo to ktoś rozumie, albo nie... Każdy ma prawo do własnego osądu...
Dziękuję wszystkim za wsparcie, za słowa pocieszenia, światełka... Dziękuję, że mnie nie zostawiłyście... Nie wiem, czy zdajecie sobie sprawę z tego, ile to dla mnie znaczy... Zwykłe słowa podziękowania to za mało, ale język polski jest zbyt ubogi w słownictwie, by oddał w słowach to, co chcę Wam przez to DZIĘKUJĘ powiedzieć...
Dbajcie, kochane o swoje brzuszki... Nie wahajcie się z każdym "głupstwem" lecieć do gina, czy szpitala... Lepiej dwa razy usłyszeć że jesteście przewrażliwione panikary, niż raz, że jest za późno...
Życzę wszystkim szczęśliwego rozwiązania, zdrowych i pogodnych dzieci...
Kocham Was...

: 13 gru 2008, 22:03
autor: aniafs
To duże prawdopodobieństwo, że i gaga22 zostanie grudniówką.
Czyli, oprócz nas grudniówek, mamy jedną spóźnioną listopadówkę Motylka, no i szykują się 3 styczniówki Ananke, Gaga22 i Milutka :ico_brawa_01:

: 13 gru 2008, 22:09
autor: ananke
Karolina2411, przeczytałam to, co napisałaś i wyję razem z Tobą... jedyne, co mi się ciśnie na usta to słowa, że jesteście tak wielcy, że powinny Was za przykład podawać zawsze i wszędzie i ja będę :ico_sorki:
cieszę się, że Cię tu widzę - choć nie brzmi to w tej sytuacji ani trochę dobrze - ale tak, jak sama napisałaś - troszkę razem już się przeszło, poznałyśmy się i ja jakos nie wyobrażam sobie forum bez Ciebie...
Tulam się mocno do Ciebie, Kochana Kobieto :ico_sorki:

: 13 gru 2008, 22:12
autor: aniafs
Karolinka, jak się baardzo cieszę, że jesteś kochana.... :ico_placzek: aż nie wiem co napisać po przeczytaniu Twojego posta....płaczę współczując Ci tej traumy jaką przeszłaś a jednoczesnie to łzy radości, że tu wróciłaś :ico_placzek: :ico_placzek:
Wiedz, że wspieram Cię mocno, modlę się za duszyczkę Kacperka i za Ciebie oby Bóg szybko zesłał Ci ukojenie i spokój ducha, Tobie i mężowi .... również dziękuję z całego serca, za to że jesteś.
Kocham Was...
Wzajemnie... :ico_sorki: :ico_placzek:

: 13 gru 2008, 22:40
autor: asika82
Karola kochana jesteś wyjątkowa w swojej sile, podziwiam Cię!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Całym sercem jestem z Tobą.