Aniu to prawda co piszesz o okresie ciąży. To czas (od kiedy już nie chodziłam do pracy) wsłuchiiwania się w swój organizm, poznawania go od zupełnie innej strony. oczekiwanie na najmniejszy ruch dzidziusia, zgadywanie czy to dziecko czy ruch jelit, świadomość istnienia we mnie życia wywołująca śmiech, radość i łzy wzruszenia. I tyle oczekiwań wiązałam z tym czasem, tyle planów... I tak czasem sobie myślę czy dobrze dbałam o nas dwoje, czy dość uwagi poświęciłam mojemu dziecku, bo jedni czytają bajki do brzuszka, a ja nie, bo chciałam codziennie wieczorem puszczać muzykę do brzusia a i z tym rożnie bywa. I mimo że jestem już trochę zmęczona tym stanem, to żal mi, że niedługo będzie już po wszystkim, że ten etap się zakończy (choć rozpocznie się nowy, pewnie jeszcze fajniejszy, bo bardziej namacalny). I dlatego dziś cieszę się że lekarz powiedział że mamy jeszcze troszeczkę czasu dla siebie. Nie wiem czy mi sie uda ale chciałabym ten okres poswięcić jeszcze bardziej nam: mniej biegania, sprzątania, więcej wyciszenia sie i przygotowania do naszego wielkiego dnia